"Węgrzy nie chcą uchodźców"

Wielu Węgrów nie chce uchodźców muzułmanów, bo niszczą naszą chrześcijańską kulturę. Co jest o tyle ciekawe, że sami nie chodzą do kościoła i nawet nie wiedzą, czy śpiący na ulicy imigrant to chrześcijanin czy muzułmanin - mówi węgierska obrończyni praw człowieka Julia Ivan.

Aktualizacja: 03.09.2015 20:08 Publikacja: 03.09.2015 17:51

"Węgrzy nie chcą uchodźców"

Foto: AFP

"Rzeczpospolita": Oczy połowy Europy zwrócone są teraz na Węgry, na tysiące imigrantówi i budapeszteński dworzec Keleti. Jak z pani punktu widzenia wygląda sytuacja?

Julia Ivan z Węgierskiego Komitetu Helsińskiego: Jest niepokojąca, napięta, zmienia się z dnia na dzień. Uchodźcy, którzy chcą pojechać do Wiednia czy Monachium, nie byli wczoraj dopuszczani do pociągów. Ale jeden ruszył na zachód i zatrzymał się koło leżącego niedaleko Budapesztu obozu dla uchodźców. Policjanci zmuszali ludzi, by wysiedli i poszli do obozu, ale wielu tego nie chciało, bo ich celem są Niemcy.

Co można na podstawie ostatnich wydarzeń powiedzieć o nastawieniu Węgrów do imigrantów, uchodźców?

Całkiem niedawny sondaż pokazuje, że, niestety, prowadzona w ostatnich miesiącach kampania nienawiści wobec uchodźców i imigrantów się całkiem powiodła. 70 procent wyborców rządzącego Fideszu zgadza się z tezą, że są oni niebezpieczni i nie powinno się ich przyjmować. Podobnie myśli 40-50 proc. zwolenników ugrupowań opozycyjnych. W sumie dwie trzecie społeczeństwa uważa, że nie ma u nas miejsca dla uchodźców i imigrantów. To bardzo negatywne, ale z drugiej strony jest coraz więcej ludzi, ochotników, którzy chcą pomagać i pomagają. Powstaje coś w rodzaju ruchu zaszokowanych sposobem traktowania uchodźców.

W jakim sensie przybysze z zagranicy są niebezpieczni? Bo są rywalami na rynku pracy?

Nie, to bardziej wynika z dyskusji w mediach o terroryzmie. Wcześniej mówiło się, że przyjadą imigranci i zabiorą nam pracę, teraz motywem jest obawa przed terroryzmem, zagrożenie dla bezpieczeństwa. To się często powtarza w wypowiedziach. Popularnością cieszą się też teorie, że ci przybysze roznoszą choroby, mogą być źródłem epidemii.

A czy są jakieś oficjalne informacje o zagrożeniu terrorystycznym, jakiś wykrytych komórkach dżihadystów?

Nie. Na razie nic takiego się pojawiło. W ostatnich tygodniach nie zdarzyło się też, żeby jakiś wniosek od uchodźcy było odrzucony z powodów bezpieczeństwa.

Mówiła pani o wynikach sondażu, ale sprzed obecnych wydarzeń. Jak opinia publiczna reaguje teraz?

Jest spolaryzowana. Są tacy co 24 godziny na dobę są oddani, pomagają. Z drugiej strony mamy sympatyków radykalnej prawicy, którzy uważają, że tym ludziom nie przysługują żadne prawa człowieka.

Niebezpieczne jest to - choć nie jestem pewna, czy to specyficzne dla Węgier - że panuje niechęć do używania określenia "uchodźca" nawet wobec Syryjczyków. Bo, jak się komentuje, mają dobre ubranie czy nowy smartfon, dlatego nie powinni być tutaj.

Czy Węgrzy inaczej odnoszą się do muzułmanów niż do chrześcijan?

Sądzę, że są bardziej wrodzy wobec muzułmańskich uchodżców i imigrantów, co jest o tyle ciekawe, że Węgry to jeden z najmniej religijnych krajów Europy. To hipokryzja mówić: nie chcę tych ludzi, bo oni są muzułmanami i niszczą naszą chrześcijańską kulturę, skoro z drugiej strony się nie wierzy, nie chodzi do kościoła i na dodatek nie wie, czy ci, co śpią na ulicach, to są chrześcijanie czy muzułmanie. Duże Kościoły milczą, katolicki, reformowany, luterański. Są pasywne. Jedynie mały Kościół baptystów działa.

Świat
Zaprzysiężenie Donalda Trumpa - relacja na żywo
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1061
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1059
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1058
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1057
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego