Ameryką będzie rządziła kobieta?

Joe Biden wycofał się z walki o Biały Dom. To oznacza, że Hillary Clinton nie tylko najpewniej dostanie nominację Partii Demokratycznej, ale też zostanie prezydentem USA.

Aktualizacja: 23.10.2015 21:28 Publikacja: 22.10.2015 21:14

Hillary Clinton

Hillary Clinton

Foto: AFP

Ameryka wyszła z kryzysu finansowego odmieniona. Polaryzacja dochodów wzrosła, klasa średnia się skurczyła, zabezpieczenia socjalne stały się jeszcze bardziej rachityczne. Po raz pierwszy od bardzo dawna młode pokolenie Amerykanów zapewne nie będzie żyło lepiej od swoich rodziców. Dlatego wyjątkowo wielu wyborców chce rewolucji, która znów przywróci im wiarę w „amerykańskie marzenie".

To oczekiwanie całkowicie zaskoczyło establishment republikanów. Lansowany przez aparat partii Jeb Bush, syn i brat prezydentów, spadł w sondażach na czwarte miejsce kandydatów do nominacji republikańskiej. Zdaniem CNN może liczyć tylko na 7 proc. poparcia wobec 32 proc. dla miliardera Donalda Trumpa, 22 proc. dla emerytowanego neurochirurga Bena Carsona i 10 proc. dla senatora z Florydy Marca Rubio.

Trump się podoba, bo obiecuje zmiany, które miałyby przywrócić dostatek zubożałym Amerykanom. To wyrzucenie emigrantów, wojna handlowa z Chinami, obniżenie podatków, koniec z interwencjami wojskowymi za granicą. Nieruchomościowy magnat pokazał, że potrafi zbudować ogromną fortunę, i wielu Amerykanów wierzy, że równie skutecznie potrafiłby zarządzać państwem. Tłumy na jego wiecach reagują z entuzjazmem na bezpardonowe ataki Trumpa na „waszyngtońskich urzędników", którzy mieliby „przejadać" z trudem zarobione dolary wyborców.

Ten bunt w amerykańskim społeczeństwie nie ominął też demokratów. Właśnie dlatego 74-letni senator z Vermontu Bernie Sanders, który nazywa siebie socjalistą, po raz pierwszy w swojej długiej karierze politycznej zdobywa ogromne poparcie.

Ale w przeciwieństwie do Trumpa Sanders nie zagraża faworytce establishmentu demokratów, Hillary Clinton. Dzieje się tak, bo Amerykanie od dzieciństwa są nauczeni polegać na własnych siłach, a osobiste porażki tłumaczą własnym lenistwem czy brakiem przedsiębiorczości, a nie zaniechaniem ze strony państwa. Stąd przed odejściem Bidena Clinton utrzymywała bezpieczną przewagę 15 punktów procentowych nad Sandersem w walce o nominację demokratyczną, a teraz powiększyła ją do 23 punktów. W nowym układzie była sekretarz stanu zdobywa niemal absolutne poparcie wśród czarnoskórych Amerykanów, cieszy się powodzeniem na południu kraju.

Ale Clinton w nowym układzie staje się faworytką nie tylko w walce o demokratyczną nominację, lecz także w samych wyborach prezydenckich w listopadzie przyszłego roku. Sondaż CNN pokazuje, że wygrałaby stosunkiem 55 do 45 proc. z Donaldem Trumpem.

To prawda, wybór Hillary Clinton byłby dla wielu Amerykanów trudny do zaakceptowania. Po raz pierwszy na czele jedynego supermocarstwa ziemi stanęłaby kobieta. Clinton, szefowa dyplomacji u boku Obamy i żona poprzedniego demokratycznego prezydenta, jest ze wszech miar przedstawicielką „starego porządku" i punktowe odcinanie się przez nią od obecnego prezydenta, jak w sprawie umowy o handlu z Europą (TTIP), tego nie zmieni.

Ale w odrzucaniu starego porządku Trump idzie po prostu za daleko. Nawet w postkryzysowej Ameryce klasa średnia jest wciąż zbyt liczna i ma zbyt wiele do stracenia, aby postawić na tak niepewnego kandydata. Dlatego w wyścigu o Biały Dom to Hillary Clinton ma największe szanse na wygraną.

Ameryka wyszła z kryzysu finansowego odmieniona. Polaryzacja dochodów wzrosła, klasa średnia się skurczyła, zabezpieczenia socjalne stały się jeszcze bardziej rachityczne. Po raz pierwszy od bardzo dawna młode pokolenie Amerykanów zapewne nie będzie żyło lepiej od swoich rodziców. Dlatego wyjątkowo wielu wyborców chce rewolucji, która znów przywróci im wiarę w „amerykańskie marzenie".

To oczekiwanie całkowicie zaskoczyło establishment republikanów. Lansowany przez aparat partii Jeb Bush, syn i brat prezydentów, spadł w sondażach na czwarte miejsce kandydatów do nominacji republikańskiej. Zdaniem CNN może liczyć tylko na 7 proc. poparcia wobec 32 proc. dla miliardera Donalda Trumpa, 22 proc. dla emerytowanego neurochirurga Bena Carsona i 10 proc. dla senatora z Florydy Marca Rubio.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 955
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 954
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 953
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 952