Co najmniej 35 pacjentów i pracowników szpitali w prowincjach Idlib, Aleppo oraz Hama zginęło w ostatnich tygodniach w wyniku ataków lotniczych. Celem było w sumie 12 szpitali, w tym sześć prowadzonych przez organizację Lekarze bez Granic (MSF). To właśnie ta organizacja poinformowała o powtarzających się atakach lotniczych. Ich liczba zwiększyła się od chwili, gdy do wojny domowej w Syrii włączyło się rosyjskie lotnictwo 30 września.
Jak informuje „Rz" Claire Higgins z MSF w Dubaju, jej organizacja nie jest w stanie jednoznacznie określić, czyje siły lotnicze dokonały tych ataków.
Rosjanie lub Asad
W grę wchodzi jedynie lotnictwo rządowe prezydenta Baszara Asada oraz siły powietrzne Rosji. Sama organizacja MSF nie udziela żadnych informacji dotyczących kontroli obszarów, na których posiada swe placówki. Wiadomo jednak, że miasto Idlib jest pod kontrolą zbrojnej opozycji walczącej z wojskami prezydenta Baszara Asada.
Podobnie wygląda sytuacja w Hamie. Część Aleppo jest w rękach dżihadystów z tzw. Państwa Islamskiego, jednak w południowych rejonach miasta działa mobilny szpital MSF. Prócz ofiar śmiertelnych w atakach na szpitale ranne zostały 72 osoby.
Tego rodzaju akty miały miejsce już wcześniej. W sierpniu tego roku w dziewięciu atakach na szpitale MSF zginęło 11 osób. Wtedy jednak było to dziełem lotnictwa prezydenta Asada. Bez najmniejszych skrupułów stosuje ono także zakazane przez prawo międzynarodowe bomby kasetowe zabijające i kaleczące wiele osób zwłaszcza w środowisku miejskim.