Putin walczy o władzę Asada

To nie fundamentaliści, lecz utrzymanie sojusznika na stanowisku jest głównym kłopotem Kremla.

Aktualizacja: 17.11.2015 06:05 Publikacja: 15.11.2015 18:02

Przemarsz bojówkarzy Państwa Islamskiego

Przemarsz bojówkarzy Państwa Islamskiego

Foto: YouTube

Zachód waha się, czy wciągać Rosję do walki z Państwem Islamskim, nie chce bowiem ulegać moskiewskim żądaniom.

Putin nie zabiega o wstąpienie do zachodniej koalicji, najwyraźniej uważając, że mimo pokazu siły terrorystów w Paryżu, nie mogą oni zagrozić Rosji. Eksperci się zgadzają z nim i podkreślają, że „zasoby, na jakie w Rosji może liczyć Państwo Islamskie, są niewielkie". Co prawda przysięgę na wierność islamistom złożył tzw. Emirat Kaukazu (czyli niedobitki kaukaskiej partyzantki antyrosyjskiej), ale „jest on w Rosji prawie rozbity, zdolnych do walki ma ze stu ludzi". Złożenie przysięgi Państwu Islamskiemu zapobiegło walkom pomiędzy poszczególnymi grupkami na Kaukazie, jednak skutecznie odcięło ich od muzułmańskiej społeczności Rosji, która do bliskowschodnich fundamentalistów odnosi się z niechęcią.

Kwestią rosyjskich ambicji jest bowiem, kto do kogo powinien dołączyć się w operacji przeciw Państwu Islamskiemu w Syrii: Rosja do zachodniej koalicji czy odwrotnie. – Moskwa prezentuje swoje ambicje, ale nie starcza jej sił na ich realizację – powiedział rosyjski politolog Jurij Fiodorow w wywiadzie dla Radia Swoboda.

Rosyjski prezydent nie ukrywał, że do rosyjskich „uzasadnionych interesów" należy również utrzymanie u władzy obecnego prezydenta Syrii Baszara Asada.

– Mówi się, że Putin jakoby był już gotów pogodzić się z odejściem Asada. (...) Jednak zachodni przywódcy nie są gotowi do jakichś kompromisów z Rosją w sprawie Syrii, póki Moskwa nie uzna konieczności i nieuchronności usunięcia syryjskiego przywódcy – uważa Fiodorow.

Po dwóch miesiącach negocjacji Waszyngton zgodził się na to, by Asad – z powodu którego wybuchło w 2011 roku syryjskie, antyrządowe powstanie – pozostał jeszcze jakiś czas u władzy. W Wiedniu w czasie rozmów dotyczących zakończenia syryjskiego konfliktu okres, po którym powinien ustąpić, wyznaczono następująco: do 1 stycznia Damaszek i opozycja powinny rozpocząć rozmowy, a w ciągu pół roku uzgodnić utworzenie „rządu tymczasowego". Wtedy też Asad powinien odejść.

W ciągu półtora roku w Syrii miałyby się dobyć wybory, po których kraj miałby być „zjednoczony i świecki". Rosyjska dyplomacja domaga się jednak, by w wyborach mógł też uczestniczyć... Baszar Asad. Kategorycznie sprzeciwiają się temu Arabia Saudyjska, monarchie znad Zatoki Perskiej i USA.

Występując w zeszłym tygodniu w Amerykańskim Instytucie Pokoju w Waszyngtonie John Kerry powiedział, że „Asad i Państwo Islamskie to dwie strony tego samego medalu". – To dwie skrajności, które jednak praktycznie sobie nie zagrażają. A nawet prowadzą wspólny biznes – kupują i sprzedają ropę. Wrogami są bardziej w teorii niż w realnym życiu, nie są też zainteresowane ostatecznym zniszczeniem drugiej strony – mówił amerykański sekretarz stanu.

Władimir Putin ma też inny, ambicjonalny kłopot. Wyjeżdżając na szczyt G 20 w Turcji, nie był pewien, czy uda mu się porozmawiać z kimkolwiek z zachodnich liderów, by próbować przekonać do swoich racji. Z poprzedniego, w australijskim Brisbane, wyjechał przed jego zakończeniem z powodu bojkotu ze strony innych polityków. Obecnie ma w oficjalnym grafiku spotkań tylko rozmowę z gospodarzem, prezydentem Turcji Recepem Erdoganem (który spotyka się ze wszystkimi przyjeżdżającymi), oraz szefową MFW Christine Lagarde (na temat długu Ukrainy wobec Rosji).

Ale zachodni eksperci uważają, że tym razem nie będzie groził mu taki bojkot jak w Australii. Na razie prezydent Barack Obama zgodził się z nim spotkać, choć tylko nieformalnie, czyli gdzieś w kuluarach, w czasie przerwy.

Mimo to rosyjskie władze podnoszą poprzeczkę. – Mamy nadzieję, że wydarzenia w Paryżu (...) trochę zmienią priorytety (bezpieczeństwa) naszych kolegów w Waszyngtonie i innych natowskich stolicach – powiedział rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow. Sojusz nic na to nie odpowiedział, ale armia amerykańska zaczęła wyładunek swojego ciężkiego sprzętu w Estonii.

Nie jest jednak wykluczone, że zachodnie służby przekażą Moskwie jakieś informacje dotyczące katastrofy rosyjskiego samolotu na Synaju. Nikt się natomiast nie łudzi powrotem do ścisłej współpracy obu stron.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1175
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1174