Polem bitwy stała się licząca prawie cztery tysiące żołnierzy „8 gwardyjska samodzielna górska brygada zmotoryzowana" stacjonująca w wiosce Borzoj pobliżu Szatoja.
Według jednego z żołnierzy bójka w której uczestniczyło od kilkudziesięciu do być może kilkuset ludzi miała miejsce jeszcze we wtorek 23 lutego, ale dopiero teraz o niej się dowiedziano.
Wszystko zaczęło się w wojskowej stołówce, gdy schodzący z warty żołnierz kontraktowy podszedł po swój obiad bez kolejki – taki był zwyczaj w jednostce. Ale stojący w ogonku, świeżo przybyli żołnierze zwiadu najpierw zaczęli wyzywać wartownika, potem bić, a w końcu i kopać leżącego wprost na sali. Zdaniem świadka, gdyby nie interwencja czeczeńskiej kucharki zabiliby go.
Pobity w stanie ciężkim trafił do szpitala.
Ale tego samego dnia w jego obronie stanęli żołnierze oddziału, w którym służył – batalionu specjalnego. Doszło do ogromnej bijatyki, w której rannych zostało co najmniej 30 żołnierzy (tylu mniej lub bardziej oficjalnie znalazło się w izbie chorych). Nie wiadomo, komu i w jaki sposób udało się ją przerwać.