W autonomicznej Republice Tuwa leżącej na granicy z Mongolią rosyjskiego uczą w szkołach już jako języka obcego. Przynajmniej tak twierdzą działacze Związku Obywateli Rosyjskojęzycznych w liście do prezydenta Putina. „Nawet na policji czy na poczcie zanika możliwość porozumiewania się językiem urzędowym" – napisali.
W odległej republice niemającej nawet połączenia kolejowego z innymi regionami Rosji mieszka obecnie ok. 301 tys. ludzi, z których tylko 16 proc. to Rosjanie. Tuwa jest drugim regionem kraju – poza Czeczenią – gdzie miejscowa ludność przeważa nad rosyjskojęzyczną. Tuwińcy stanowią 82 proc. mieszkańców.
Według danych spisu powszechnego z 2010 roku 1/7 mieszkańców republiki przyznawała się do nieznajomości rosyjskiego, a spośród Tuwińców – 1/5. Przy czym ankieterzy odnaleźli wtedy w Tuwie również 35 Rosjan, którzy przyznali się do nieznajomości rosyjskiego.
Teraz Związek Obywateli zarzucił miejscowym władzom również dyskryminację przy mianowaniu na urzędowe stanowiska. „Z 37 członków rządu tylko trzech jest Rosjanami" – napisali.
Miejscowi Rosjanie skarżą się też, że od rozpadu ZSRR trwa exodus ich rodaków. Jeszcze w 1989 roku stanowili 37 proc. mieszkańców. Wyjazdy miały być wymuszone atakami na Rosjan, szczególnie w latach 1990–1994. Jednakże i obecnie starają się oni nie pokazywać po zmroku na ulicach stolicy Kyzył, o czym jeszcze w 2008 roku pisała ukraińska dziennikarka Tatiana Czornowoł.