Macron został poddany badaniom w czwartek rano po pojawieniu się symptomów choroby. Jakich – tego Pałac Elizejski nie podał. Wiadomo jednak, że prezydent przynajmniej przez siedem dni będzie izolowany. Ale ma nadal kierować sprawami kraju, choć „zdalnie".
Wiadomość przychodzi w wyjątkowo pechowym momencie: u progu przełomu w leczeniu pandemii. Co prawda wciąż nie ma skutecznego leku dla tych, którzy złapią wirusa, ale jak zapowiedział w środę premier Jean Castex, Francja wkrótce rozpocznie masową akcję szczepień. Choć aż 59 proc. mieszkańców kraju deklaruje, że nie podda się temu zabiegowi z powodu obaw o jego skuteczność, to w ciągu paru tygodni preparat ma być podany milionowi Francuzów. Na początek chodzi o seniorów i personel domów spokojnej starości, od wiosny szczepionka będzie dostępna dla wszystkich. Macron za kilka dni byłby więc uodporniony na Covid-19: 21 grudnia Europejska Agencja Leków ma wydać zgodę na stosowanie preparatu Pfizera, potem Moderny.
Zakażenie prezydenta rodzi teraz obawy wśród przywódców Europy i świata. Macron uczestniczył przecież 10 i 11 grudnia w szczycie Unii w Brukseli, widziano go m.in. obok Mateusza Morawieckiego, gdy próbował przełamać polskie weto w sprawie unijnego budżetu. Premier Hiszpanii Pedro Sanchez, który dodatkowo w poniedziałek odwiedził Macrona w Paryżu z okazji 60. rocznicy powstania OECD, już poddał się kwarantannie. W tym tygodniu kolację z francuskim przywódcą zjadł także przywódca Egiptu Abd al-Fatah Sisi.
Jeszcze większe jest grono francuskich polityków wystawionych na ryzyko złapania wirusa od prezydenta. Ten przewodniczył w środę posiedzeniu rządu: izolacji z tego powodu poddał się już Castex. Czy podobnie zrobią pozostali ministrowie, nie wiadomo. Ale problem dotyczy też Zgromadzenia Narodowego, bo Macron rozmawiał w tym tygodniu z przewodniczącymi klubów parlamentarnych. Na razie na kwarantannę idzie przewodniczący izby niższej parlamentu Richard Ferrand.
O ile Francja jest na razie spokojna o los 42-letniego, wciąż bardzo młodego przywódcy, o tyle więcej pytań rodzi stan jego 67-letniej żony Brigitte. Brytyjski premier Boris Johnson w wysłanym natychmiast i napisanym po francusku przesłaniu na Twitterze życzył prezydentowi szybkiego powrotu do zdrowia. Ale jego reakcja przywodzi na myśl kwiecień, gdy sam przechodził tę chorobę. Został przewieziony na oddział intensywnej terapii Szpitala Świętego Tomasza naprzeciw budynków parlamentu, podawano mu tlen. Gdy już najgorsze minęło, premier przyznał, że było 50 procent możliwości, iż przejdzie na tamten świat.