Niemcy chcą pogodzić Francję i Polskę

Berlin przekonuje Paryż do porozumienia z Warszawą, bo wobec Brexitu i populizmu trzeba ratować Unię.

Aktualizacja: 14.10.2016 17:21 Publikacja: 13.10.2016 19:14

Podczas ostatniego szczytu Trójkąta Weimarskiego w 2011 r. prezydent Francji Nicolas Sarkozy znalazł

Podczas ostatniego szczytu Trójkąta Weimarskiego w 2011 r. prezydent Francji Nicolas Sarkozy znalazł się w niezręcznej sytuacji

Foto: Rzeczpospolita, Darek Golik

Spotkanie 4 listopada trójki przywódców byłby przełomem nie tylko dlatego, że od zerwania kontraktu na zakup helikopterów Caracal stosunki między Warszawą i Paryżem są napięte. Ostatni raz szczyt Trójkąta Weimarskiego gościł Bronisław Komorowski w 2011 roku w Warszawie. Francuzi, którzy mieli zorganizować następne spotkanie, czekali z inicjatywą w tej sprawie aż pięć lat.

Ale nawet teraz nie wszyscy w Paryżu uważają, że zaproszenie polskiego prezydenta to dobry pomysł. Z naszych informacji wynika, że szczególne wątpliwości w tej sprawie miał minister obrony Jean-Yves Le Drian, który był mocno zaangażowany w negocjacje dotyczące sprzedaży caracali. W jego resorcie mówiło się o konieczności „odłożenia" szczytu, co wobec zbliżających się wyborów prezydenckich nad Sekwaną oznaczałoby, że za kadencji Hollande'a już by się on nie odbył.

Za spotkaniem opowiedział się natomiast sam prezydent. Z naszych informacji wynika, że przekonywał go do tego urząd kanclerski w Berlinie. Od dojścia do władzy PiS Niemcy konsekwentnie starają się „utrzymać, na ile się da, dobre relacje z Polską". Są też udziałowcem Airbusa, producenta caracali, choć nigdy tak mocno nie zaangażowali się w kontrakt z Polską. Zdaniem Merkel wobec wyzwania, jakie dla Unii stanowią Brexit i rosnący w siłę populizm w wielu krajach Unii, należy unikać nowych linii podziałów we Wspólnocie, tym razem między tak kluczowymi krajami jak Polska i Francja.

Ale i po polskiej stronie nie ma jednolitego stanowiska wobec Francji. Zerwanie kontraktu na zakup helikopterów zostało fatalnie rozegrane przez Ministerstwo Rozwoju i MON. W tej akurat sprawie znacznie subtelniej chciał grać szef dyplomacji Witold Waszczykowski. MSZ zdaje sobie sprawę z politycznego wymiaru sporu z Francuzami.

W Paryżu podkreśla się jednak, że szczyt 4 listopada, jeśli ma się odbyć, musi być „treściwy". Nad Sekwaną Polska ma teraz złą prasę i Hollande nie chce się narazić na zarzut, że spotyka się z polskim prezydentem bez konkretnego celu. Francuski przywódca, którego notowania pięć miesięcy przed wyborami są dramatycznie niskie, nie może w tej sprawie lekceważyć opinii publicznej.

W czwartek rano szef MSZ przyjął ambasadora Francji Pierre'a Levy. Francuski dyplomata wystąpił o taką rozmowę już kilka tygodni temu. Pozytywna odpowiedź ze strony polskiego ministra właśnie teraz to sygnał, że chce on wyjaśnić nieporozumienia z Francuzami. Jeśli to się uda, do Warszawy przyleciałby szef francuskiego MSZ Jean-Marc Ayrault.

Sojusznik nie do pogardzenia

28 sierpnia w ramach Trójkąta Weimarskiego właśnie w Weimarze spotkali się szefowie dyplomacji trzech krajów. W przyjętej wówczas deklaracji z okazji 25-lecia współpracy w tym gronie podjęto daleko idące zobowiązania w sprawie obrony. Naciskał na to w szczególności Waszczykowski. „Chcemy silniejszej i bezpieczniejszej Europy ze wzmocnioną i skuteczniejszą wspólną polityką bezpieczeństwa i obrony (...), która uczyni Unię Europejską prawdziwie globalnym graczem. Musimy teraz poczynić niezbędne kroki, aby szybko tę strategię wdrożyć" – napisali wówczas trzej ministrowie.

Jednak zdaniem Francuzów niezbędnym elementem budowy europejskiej obronności musi być integracja przemysłu zbrojeniowego. Stąd, w ich oczach, znaczenie kontraktu na sprzedaż caracali. I sprzeczność w stanowisku Polski, która chce „europejskiej armii" (wspominał o tym Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla „Rz" trzy miesiące temu), ale kupuje broń wyłącznie od Amerykanów.

– Francja będzie musiała po tym (zerwaniu kontraktu na caracale) zrewidować całą współpracę w dziedzinie obrony z Polską – twierdzi źródło we francuskim rządzie cytowane przez radio Europe 1.

Ale jednocześnie Cyrille Bret, wykładowca prestiżowego paryskiego Sciences Po i ekspert ds. zbrojeniowych, w artykule opublikowanym w Huffington Post wskazuje, że Francja, największa potęga wojskowa Unii, poza Polską nie bardzo ma z kim budować europejską obronność, szczególnie w perspektywie Brexitu. To mogło skłonić Hollande'a do utrzymania szczytu Trójkąta.

W rankingu Credit Suisse Polska została uznana za 17. potęgę wojskową świata, przed Niemcami (18. pozycja). We Wspólnocie ustępujemy tylko Francji, Wielkiej Brytanii i Włochom. Zdaniem Cyrille'a Breta o atrakcyjności naszego kraju jako partnera we współpracy wojskowej decyduje zdrowa gospodarka, poważny (2 proc. PKB) budżet na obronę, ogromny (35 mld euro w ciągu dziesięciu lat) program modernizacji sił zbrojnych. Według Francuzów Polacy, w przeciwieństwie do Niemców, w razie konieczności „będą chcieli się bić".

Pracownicy niezgody

Oba kraje dzieli jednak nie tylko spór o obronę i kontrakty zbrojeniowe. W środę do Warszawy przyjechała minister pracy Myriam El Khomri. Próbowała przekonać Elżbietę Rafalską do zmiany unijnej dyrektywy o pracownikach delegowanych, ale bez skutku.

– Chcemy te zmiany przeprowadzić możliwie szybko, także ze względów politycznych. Nasi obywatele muszą mieć poczucie, że Unia ich chroni przed nielojalną konkurencją. Bez wymiaru socjalnego Europa nie przetrwa – powiedziała „Rz" El Khomri.

„Dumping socjalny" tańszych pracowników z Polski, ale także Hiszpanii, Portugalii i Rumunii, to jeden z ulubionych tematów kampanii wyborczej liderki Frontu Narodowego. – W drugiej turze wyborów prezydenckich Marine Le Pen może otrzymać nawet 40 proc. głosów – ostrzega „Rz" Edouard Lecerf, dyrektor TNS Sofres, największego francuskiego instytutu analiz opinii publicznej.

Myriam El Khomri chce tak zmienić unijną dyrektywę, aby pracownicy delegowani (Polska wysłała ich w ub.r. aż 400 tys., najwięcej ze wszystkich krajów UE) musieli żyć w przyzwoitych warunkach i byli objęci wszystkimi, a nie tylko podstawowymi, normami socjalnymi kraju, w którym pracują. Francuska minister chce także ukrócić proceder firm słupów, które nie prowadzą realnej działalności w macierzystym kraju. Khomri przekazała adres w Warszawie, pod którym było zarejestrowanych aż 19 takich firm. A także zdjęcia nor, w których mieszkają polscy pracownicy.

Przeciwko zmianie ustawy opowiedziało się 11 krajów Europy Środkowej, ale Francuzi chcą rozbić ten blok – w niektórych sprawach przekonali do swojego stanowiska np. Czechy. Popierają ich także Niemcy – oba kraje chcą powołać ogólnoeuropejski rejestr pracowników delegowanych aby ukrócić oszustwa.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1175
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1174