UE zdecydowała się na maksymalne zbliżenie gospodarcze z Ukrainą w postaci tzw. pogłębionej i kompleksowej strefy wolnego handlu (ang. DCFTA). Podobne umowy UE ma jeszcze z Gruzją i Mołdawią i są one czymś więcej niż tylko zniesieniem ceł. Kraje uzyskują wzajemny dostęp do swoich rynków dzięki ujednoliceniu regulacji: Ukraina przejmuje te unijne, co prowadzi automatycznie do unowocześnienia jej gospodarki. Warunkowo ukraińska DCFTA funkcjonuje od stycznia 2016 roku i już przyniosła ponad 5-procentowy wzrost eksportu Ukrainy do UE i blisko 10-procentowy z UE na Ukrainę.
Unia jest teraz największym partnerem handlowym Ukrainy, jej obroty z Rosją są dziś dużo mniejsze. Dzięki Unii zmniejszyła się też zależność energetyczna Ukrainy od Rosji. Państwa UE, często narażając się na krytykę Gazpromu, zdecydowały się na uruchomienie mechanizmów tzw. odwróconego przepływu gazu. W razie potrzeby gaz z Rosji do Europy może popłynąć w drugą stronę, zasilając Ukrainę. I tak się często dzieje. Ponadto UE pośredniczyła w rozmowach między Moskwą i Kijowem o dostawach gazu, w wyniku których Rosja zgadzała się na obniżenie cen surowca.
Na ostatnim szczycie Bruksela obiecała Ukraińcom, że znów może im pomóc w negocjacjach z Gazpromem. Stwierdziła też, że Ukraina pozostaje kluczowym partnerem Unii dla tranzytu gazu. Tutaj jednak zaczynają się problemy i pretensje Ukraińców. Z jednej strony Bruksela pomaga im negocjować i unowocześnia ich energetykę, z drugiej zaś Komisja Europejska wydała zgodę na wykorzystanie przez Gazprom pełnej przepustowości gazociągu Opal, który jest lądową odnogą Nord Streamu. To pozwoli Rosjanom na dwukrotne zwiększenie dostaw gazu do Europy Zachodniej z pominięciem Ukrainy i niepotrzebne jest nawet w tym celu budowanie Nord Stream 2.
Podobną niekonsekwencję widać w innych dziedzinach. DCFTA to ambitna i potrzebna Ukrainie umowa, ale jej przyszłość jest niepewna. Holandia bowiem na razie nie chce ratyfikować porozumienia po negatywnym, choć prawnie niewiążącym, wyniku referendum w tej sprawie. W relacjach z Rosją też widać niedosyt. UE ogłosiła sankcje i zaangażowała się w proces pokojowy, ale nigdy nie przekonała Putina do wypełnienia porozumień mińskich.
Ale najbardziej chyba tę strategię zatrzymywania się w pół kroku widać w polityce wizowej. Ukraińcy od lat czekają na zniesienie wiz do UE, zdaniem Komisji Europejskiej spełniają wszystkie warunki.
W ostatnich dniach ambasadorowie państw UE zgodzili się na to, ale pod warunkiem, że zostanie wprowadzony nowy instrument prawny umożliwiający zawieszanie ruchu bezwizowego w nadzwyczajnych okolicznościach. Potem jednak ci sami ambasadorowie nie dali słowackiej prezydencji mandatu na negocjowanie tego instrumentu z Parlamentem Europejskim, co oznacza, że sprawa zniesienia wiz znów jest odkładana na nieokreśloną przyszłość.