Po referendum w czerwcu ub.r. spodziewano się, że Polacy zaczną znów szturmować brytyjski rynek pracy, aby zdążyć przed opuszczeniem szlabanu i wprowadzeniem radykalnych ograniczeń dla przyjezdnych. Ale dane brytyjskiego Ministerstwa Pracy wcale tego nie potwierdzają. Wynika z nich, że w całym 2016 r. liczba Polaków, którzy wystąpili o narodowy numer ubezpieczeniowy (NIN), spadła w stosunku do 2015 r. o 16 proc., do 93 tys.
To dane brutto, które nie pokazują, ilu w tym czasie wyjechało Polaków. Ale MSW Wielkiej Brytanii podaje, że między III kwartałem 2015 r. a III kwartałem 2016 r. różnica między liczbą przyjeżdżających i wyjeżdżających z ośmiu krajów Europy Środkowej, które przystąpiły do Unii w 2004 r. (EU8), spadła do ledwie 19 tys. wobec 42 tys. w II kwartale 2016 r.
Dane za cały 2016 r. zostaną opublikowane za tydzień, ale Philip Hammond, najważniejszy, poza Theresą May, członek brytyjskiego rządu, w kwietniu powiedział „Rz": „Mamy sygnały, że kierunek przepływu pracowników między naszymi krajami zaczyna się odwracać. To efekt wzrostu polskiej gospodarki".
Alanna Thomas, dyrektor londyńskiego instytutu Migration Watch UK, który opowiada się za ograniczeniem liczby imigrantów, potwierdza w rozmowie z „Rz": „Jesteśmy świadkami początku wyraźnego spadku liczby przyjezdnych z Polski. Jest to spowodowane z jednej strony załamaniem wartości funta (o około 15 proc. wobec złotego w ciągu roku), a z drugiej niepewnym statusem obywateli UE w Zjednoczonym Królestwie po Brexicie".
To samo odnotowuje Stephen Clarke, ekspert Resolution Foundation w Londynie.