Tak gorącej atmosfery jak wczoraj nie było w Waszyngtonie od miesięcy. Po ponad roku zakulisowych przepychanek, telewizyjnych debat i batalii między republikanami i demokratami, jak wewnątrz samego obozu demokratów, Kongres głosował wreszcie w sprawie sztandarowej reformy Baracka Obamy.
Do jej przyjęcia potrzeba było 216 głosów. Jeszcze w piątek brakowało ich około dziesięciu. Liderzy partii zacięcie walczyli więc o zmianę zdania przeciwnych ustawie konserwatywnych demokratów. W końcu, aby zyskać poparcie grupy przeciwników aborcji, Obama obiecał w niedzielę, że wyda specjalne rozporządzenie zapewniające, że po przeprowadzeniu reformy zdrowia nadal zakazane będzie finansowanie przerywania ciąży z pieniędzy podatników.
W ostatnich dniach szturm przypuścili też jednak przeciwnicy reformy zdrowia. W ramach kosztującej co najmniej kilkanaście milionów dolarów kampanii sponsorowanej m.in. przez Izbę Handlową w telewizji do ostatniej chwili ukazywały się reklamy wzywające ludzi, by jak najszybciej dzwonili do biur swoich kongresmenów i kazali im „uśmiercić ustawę”, która doprowadzi do podniesienia podatków.
[srodtytul]Przełomowa niedziela[/srodtytul]
W niedzielę demokraci ogłosili jednak: mamy potrzebne głosy. – Dziś będziemy tworzyć historię – mówił jeden z partyjnych liderów John Larson. – Robimy to dla narodu amerykańskiego – podkreślała przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi, reagując na okrzyki przeciwników reformy zdrowia.