Zmianę nazwy ma poprzedzić debata publiczna, później zostanie przeprowadzone miejskie referendum. Taką decyzję poparło 48 z 54 radnych. Przeciwko głosowali tylko komuniści i socjaliści. Zdaniem prozachodnich radnych Siergiej Kirow nie może być patronem miasta, które znajduje się niemalże w samym środku Ukrainy, tylko 300 km od Kijowa.
– To był komunistyczny zbrodniarz, który wysłał na tamten świat wielu ludzi, w tym naszych rodaków – uzasadniał decyzję szef Naszej Ukrainy w kirowogradzkiej radzie Ołeksandr Danucy. Przedstawiciele socjalistów powstrzymali się przed wysławianiem zalet bolszewika, przekonywali natomiast, że zmiana nazwy miasta w czasach finansowego kryzysu będzie zbyt kosztowna.
Miasto zostało założone w 1745 r. jako twierdza św. Elżbiety do obrony przed Turkami. Od 1775 r. nazywało się Jelizawetgrad na cześć carycy Elżbiety (1741 – 1762). Teraz radni chcą wrócić do historycznej nazwy.
- Myślę, że ludzie zgodzą się, by ich miasto zmieniło nazwę. Tych, którzy chcieliby oddawać hołd Kirowowi, jest coraz mniej — mówi „Rz” Wasyl Krupski, dziennikarz miejscowej „Weczirniej Gazety”.
— Dobrze byłoby też, by zniknęły nazwy ulic przypominające czasy radzieckie. Niedawno zmieniono ulicę Anatolija Łunaczarskiego na ukraińskiego działacza Wołodymyra Wynnyczenki, ale niestety, nikt nie pomyślał, by zdjąć stare tabliczki — ubolewa. Redakcja gazety, w której pracuje Krupski znajduje się na ulicy Karola Marksa.