Cynthia Shackelford wykorzystała fakt, że Karolina Północna jest jednym z ośmiu stanów, które wciąż pozwalają porzuconym małżonkom na pozwanie do sądu osoby, która uwiodła ich partnera.
– To archaiczne prawo z czasów, gdy mąż był uznawany za króla w swoim zamku. Jeśli inny mężczyzna uprawiał seks z jego żoną, to naruszał jego własność – tłumaczy „Rz” Mark Williams, adwokat specjalizujący się w prawie rodzinnym.
Tym razem z paragrafów dotyczących „utraty uczuć”, „kryminalnej konwersacji” (czyli cudzołóstwa) oraz celowego i lekkomyślnego spowodowania cierpień emocjonalnych skorzystała kobieta, żądając odszkodowania za rozbicie trwającego 33 lata małżeństwa. Sąd przyznał jej 9 milionów dolarów (26 mln złotych).
– Chciałam przekazać wszystkim tym kobietom, które mają chrapkę na żonatego faceta, by nie wchodziły między małżonków – ostrzegła Shackelford w telewizji ABC. – Tak długo, jak długo para żyje razem jako mąż i żona, w tym samym domu, w tej samej sypialni, w tym samym łóżku – odczepcie się! – dodała. Podkreśliła, że w wyniku romansu męża cierpi nie tylko żona, ale i dzieci.
62-letni Allan Shackelford, adwokat, poznał 49-letnią Annę Lundquist, gdy udzielał jej porady prawnej. Zdaniem pani Shackelford kobieta już w listopadzie 2004 r. zaczęła „celowo uwodzić” jej męża. I choć pieniądze na odszkodowanie musi uzbierać kochanka, to niewiernemu mężowi też się nie upiekło. Ma płacić 5 tys. dolarów (ok. 15 tys. złotych) miesięcznie tytułem alimentów.