Nie ma się z kim pojednać

Dyktator Baszar Asad wezwał do „dialogu narodowego". Ale z powstańcami nie chce rozmawiać

Publikacja: 06.01.2013 20:14

Zwolennicy wokół Baszara Asada po jego wystąpieniu w operze w Damaszku

Zwolennicy wokół Baszara Asada po jego wystąpieniu w operze w Damaszku

Foto: Associated Press

Z tym wystąpieniem wiązano spore oczekiwania. Zwłaszcza że od poprzedniego publicznego przemówienia Baszara Asada do Syryjczyków upłynęło już ponad pół roku, a niemal trzy miesiące od ostatniej publicznej wypowiedzi – ale dla rosyjskiej telewizji – kiedy zapowiedział, że żywy czy martwy, ale pozostanie w ojczyźnie.

W niedzielę występując przed swoimi zwolennikami w Operze Narodowej w Damaszku również nie wspomniał o ustąpieniu ze stanowiska, co jest podstawowym postulatem jego przeciwników. I to od samego początku trwającego już prawie dwa lata powstania, które przerodziło się w krwawą wojnę domową.

Terroryści i marionetki Zachodu

Syryjski przywódca przedstawił natomiast wiele politycznych propozycji. Począwszy od „narodowego dialogu", dzięki któremu miałby powstać wspólny dokument, gwarantujący „syryjską suwerenność i integralność terytorialną". Przez referenda w sprawie tego dokumentu, a potem i konstytucji. A skończywszy na nowym rządzie.

Asad wzywa do mobilizacji

– Żaden dialog narodowy nie jest możliwy, bo obie strony nadal czują się na tyle silne, by zakończyć ten konflikt po swojej myśli. Walki będą trwały, i co najgorsze będzie trwał rozlew krwi – komentuje dla „Rz" Robert Fisk, znany bliskowschodni korespondent brytyjskiego dziennika „The Independent", od kilkudziesięciu lat zajmujący się Syrią.

Cytowani przez media międzynarodowe przedstawiciele największych organizacji opozycyjnych od razu odrzucili te propozycje. Dotyczy to też utworzonej w listopadzie w Katarze koalicji sił opozycyjnych uważanej przez USA, wiele państw zachodnich i arabskich za jedynego prawowitego reprezentanta narodu syryjskiego. Zresztą prawdopodobnie nie do nich były skierowane. Baszar Asad odrzucił możliwość porozumienia z tymi, „co zdradzili Syrię", bo są „marionetkami Zachodu". Nie zamierza też rozmawiać z „terrorystami", czyli skrajnymi fundamentalistami islamskimi, również uzyskującymi wsparcie z zagranicy. To, jak ironizuje jeden z moich rozmówców, jest argument w stylu izraelskim: nie będziemy rozmawiali z Hamasem, bo on reprezentuje interesy Iranu i chce zniszczyć nasz kraj: – Podobnie jest z Baszarem Asadem w odniesieniu do opozycji, która ponoć chce zniszczyć Syrię.

Referendum już było

Po odrzuceniu z jednej strony umiarkowanej uważanej za prozachodnią koalicji opozycyjnej i z drugiej – dżihadystów – niewiele zostaje.

Odnoszący największe sukcesy na froncie, zwłaszcza w okolicach północnej metropolii Aleppo, skrajnie fundamentalistyczny Front An Nusra jest zresztą nie do zaakceptowania i dla Zachodu. Amerykanie wpisali go kilka tygodni temu na listę organizacji terrorystycznych.

Zobacz co dzieje się na ulicach Syrii

– To, co Baszar Asad powiedział w operze damasceńskiej, nie różni się bardzo od tego, co proponował wcześniej. Proponował już przecież referendum, nawet się odbyło, mówił nawet o wolnej działalności politycznej, poza skrajną – mówi Robert Fisk.

Jego zdaniem to nie było w ogóle wystąpienie na użytek międzynarodowy, lecz dla Syryjczyków, cierpiących z powodu wojny domowej, w której zginęło już kilkadziesiąt tysięcy ludzi i tysiące domów zostało zniszczonych, głównie przez armię rządową.

Ale w tej armii są oddani żołnierze, oficerowie, poświęcający życie dla kraju. – Najważniejsze, co usłyszeli Syryjczycy to to, że fundamentem państwowości nie jest Baszar Asad, ani jego rodzina, nie jest nią też jego partia Baas. Najważniejsza jest armia rządowa – dodaje Robert Fisk.

Lęki syryjskich chrześcijan

Słowa dyktatora mogły jednak trafić do mniejszości religijnych i etnicznych, obawiających się, że upadek Baszara Asada, wywodzącego się z uprzywilejowanej mniejszości alawickiej, będzie oznaczał zwycięstwo większości sunnickiej. I zemstę z jej strony.

Obawy takie wyraża Michael Abdalla, syryjski chrześcijanin od lat mieszkający w Polsce. Wyemigrował z Syrii, kraju, jak mówi, totalnie kontrolowanego przez reżim Asadów: – Ale może być jeszcze gorzej, przeglądając nagrania wideo i teksty w Internecie i wysłuchując opowieści moich ziomków, coraz bardziej się przekonuję, że opozycja nabiera charakteru czysto islamistycznego.

– Ameryka i Europa, popierając taką opozycję robią błąd, niczego nie nauczyły się w Iraku – mówi „Rz" Michael Abdalla, który sam jest zdziwiony, że kiedyś będzie bronił Asada.

Rosyjskie okręty

Baszar Asad wzywał do obrony ojczyzny i zapewniał, że pozostanie ona suwerenna, co „bardzo denerwuje Zachód". Zachód długo wstrzymywał się nawet od spekulowania na temat interwencji. Ale na początku grudnia USA zagroziły nią, gdyby zdesperowany reżim w Damaszku zdecydował się użyć broni chemicznej.

Tymczasem sprzeciwiająca się jakiejkolwiek interwencji Rosja będzie niedługo miała u wybrzeży Syrii pięć okrętów wojennych i setki żołnierzy.

Wezmą udział w wielkich manewrach na Morzu Śródziemnym (gdzie jedyną bazą rosyjską jest Tartus w Syrii). Ma to być wyraźny znak, cytowały rosyjskich dyplomatów izraelskie media, że Rosja nie godzi się na pojawienie się komandosów z armii krajów sprzeciwiających się władzy Baszara Asada. Niektórzy eksperci uważają, że Rosjanie są gotowi chronić ewentualne quasi-państwo alawitów, jeżeli powstałoby po ucieczce Baszara Asada w nadmorskie okolice Tartusu. Izrael, który od 1967 roku kontroluje wcześniej syryjskie Wzgórza Golan, już się szykuje do panowania radykałów islamskich u swojej północno-wschodniej granicy. Premier Beniamin Netanjahu zapowiedział w niedzielę budowę kilkudziesięciokilometrowego ufortyfikowanego muru na Wzgórzach Golan.

Jak tłumaczył, z terenów przygranicznych wycofała się syryjska armia rządowa, a pojawił się tam „globalny dżihad", czyli zbrojne ugrupowania fundamentalistów oskarżanych o powiązania z al Kaidą.

Z tym wystąpieniem wiązano spore oczekiwania. Zwłaszcza że od poprzedniego publicznego przemówienia Baszara Asada do Syryjczyków upłynęło już ponad pół roku, a niemal trzy miesiące od ostatniej publicznej wypowiedzi – ale dla rosyjskiej telewizji – kiedy zapowiedział, że żywy czy martwy, ale pozostanie w ojczyźnie.

W niedzielę występując przed swoimi zwolennikami w Operze Narodowej w Damaszku również nie wspomniał o ustąpieniu ze stanowiska, co jest podstawowym postulatem jego przeciwników. I to od samego początku trwającego już prawie dwa lata powstania, które przerodziło się w krwawą wojnę domową.

Pozostało 89% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021