-Dopiero wtedy nastąpi wyrównanie potencjałów gospodarczych - stwierdził minister transportu, budownictwa i rozwoju miast Wolfgang Tiefensee, przedstawiając rządowy raport o stanie zjednoczenia Niemiec. - Miało być zupełnie inaczej. Przecież już Helmut Kohl obiecywał, że dawna NRD w ciągu kilku lat przekształci się w "kwitnące krajobrazy" -przypomina Manfred Klose, jeden z czytelników "Superillu", magazynu czytanego prawie wyłącznie na terenach dawnej NRD. Klose zbliża się do sześćdziesiątki. Od sześciu lat żyje z zasiłku dla bezrobotnych. Nie wierzy, że dożyje chwili, kiedy przestanie być obywatelem drugiej kategorii i zacznie żyć tak jak "wszyscy na Zachodzie". Dziś dochody mieszkańców wschodnich landów są o jedną piątą niższe niż na Zachodzie, a bezrobocie dwa razy wyższe. Tymczasem jednoczenie kraju kosztowało już niemiecki budżet półtora biliona euro.
Zdaniem Marcela Thuma, ekonomisty z prestiżowego instytutu gospodarczego IFO, minister Tiefensee jest optymistą, bo wyrównanie poziomu życia nastąpi nie wcześniej niż w... 2036 roku. I to pod warunkiem, że tempo wzrostu gospodarczego we wschodnich landach będzie przez następnych trzydzieści lat o 1,5 pkt procentowego wyższe od rejestrowanego w zachodnich landach. Nikt nie jest w stanie dać gwarancji, że tak właśnie będzie. Przede wszystkim dlatego, że wschód nadal się wyludnia, a na pustkowiu trudno o gospodarczy rozwój.
Od zjednoczenia Niemiec, przed 17 laty, dawną NRD opuściło już 1,5 mln mieszkańców, co gorsza więcej kobiet niż mężczyzn. Na 100 mężczyzn w wieku 25 - 35 lat przypada teraz w wielu wschodnich regionach zaledwie 85 młodych kobiet. Rząd jest bezradny. Inicjatywę przejął Klaus Mätting, burmistrz miasta Freital w okolicach Drezna. Oferuje 2 tysiące euro każdej kobiecie, która zdecyduje się osiedlić w jego mieście co najmniej na trzy lata. - Otrzymałem już 50 ofert. Nie spodziewałem się takiego zainteresowania -mówi burmistrz. Nie wie jeszcze, skąd wziąć pieniądze, ale ma nadzieję, że uda mu się przekonać mieszkańców do zaakceptowania zmian w wydatkach z miejskiego budżetu.
Jak wynika z badań berlińskiego Instytutu Ludności i Rozwoju, brak kobiet jest jedną z przyczyn rosnącej frustracji i sprawia, że wielu młodych mężczyzn staje się sympatykami organizacji neonazistowskich. Nieprzypadkowo neonazistowska i populistyczna NPD rośnie w siłę właśnie na obszarach dawnej NRD, skąd wywodzi się dwie trzecie spośród 5,5 tysiąca jej członków. Zdołała już ulokować swych przedstawicieli w parlamentach trzech wschodnich landów.