Jedenaście walczących o mandaty ugrupowań uzyskało bezpłatny czas antenowy w trzech największych stacjach telewizyjnych kraju. Połowę wykorzystają na debaty z oponentami, resztę – na emisję spotów wyborczych. Udziału w debatach odmówiła jednak prokremlowska Jedna Rosja.
– Debaty w telewizji to demagogia – tłumaczył przedstawiciel tej partii Andriej Worobiow. Zapowiedział, że zaoszczędzony czas antenowy jego ugrupowanie przeznaczy na dodatkową emisję spotów, których centralną postacią będzie prezydent Władimir Putin.
Decyzja Jednej Rosji jest największym ciosem dla Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej. Wszystkie sondaże wskazują, że jest jedynym ugrupowaniem poza Jedną Rosją, które na pewno przekroczy siedmioprocentowy próg wyborczy i znajdzie się w Dumie. – Debaty miały dla nas zasadnicze znaczenie – nie krył rozczarowania lider komunistów Iwan Mielnikow. Na domiar złego na wieść, że Jedna Rosja odmawia udziału w debatach, kierownictwa stacji telewizyjnych podjęły decyzję o przesunięciu ich emisji z godzin największej oglądalności na czas późniejszy. Polemiki między politykami opozycyjnych ugrupowań Rosjanie mogą oglądać między 7 a 8 rano, przed 18 i po 23.
– Taki czas emisji debat jest niewątpliwie korzystny dla Jednej Rosji – mówi „Rz” wicedyrektor Centrum Technologii Politycznych Aleksiej Makarkin. – Obniża to szanse dotarcia opozycji do szerokiej widowni.Nie oznacza to, że Jedna Rosja rezygnuje z wykorzystania potęgi telewizji. W wyborczym budżecie ma 320 milionów rubli (prawie 15 milionów dolarów) na wykupienie dodatkowego czasu antenowego. Demokratom z partii Jabłoko Grigorija Jawlińskiego udało się zgromadzić zaledwie około 650 tysięcy dolarów.