Lech Kaczyński będzie w Tbilisi w najbliższy piątek. Jedzie do Gruzji na zaproszenie prezydenta Micheila Saakaszwilego, który właśnie tego dnia przestanie pełnić funkcję szefa państwa. 23 listopada dzieli 45 dni od 5 stycznia 2008 roku, kiedy to w Gruzji odbędą się przyspieszone wybory. Saakaszwili stanie się zwykłym kandydatem na prezydenta. Czy Lech Kaczyński o tym wiedział?
– Prezydent otrzymał zaproszenie trzy miesiące temu. Gdy ogłoszono stan wyjątkowy, uznaliśmy, że byłoby niewłaściwe, gdyby Lech Kaczyński pojechał do Gruzji w tym czasie. 23 listopada Saakaszwili wprawdzie nie będzie już prezydentem, ale Gruzja nie przestanie być państwem – powiedział „Rz” sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński. Gospodarzem spotkania ma być przewodnicząca gruzińskiego parlamentu Nino Burdżanadze. To ona wręczy prezydentowi Polski najwyższe odznaczenie gruzińskie – Order św. Jerzego.
Czy Lech Kaczyński zamierza prowadzić mediację? – Prezydent nie będzie mediatorem. Jedzie do Tbilisi jako posłaniec dobrej woli – mówi Kamiński. Na pewno będzie rozmawiał z Saakaszwilim, ale i z przywódcami opozycji. Podobno Kancelaria była bombardowana telefonami; wszyscy chcieli się spotkać z prezydentem.
Do misji w Gruzji szykują się też Bronisław Geremek, Tadeusz Mazowiecki, Adam Michnik i były szef rady nadzorczej TVP Karol Jakubowicz. – Jeśli pojadę do Gruzji, to sam. Być może inne osoby pojadą w innym terminie – powiedział nam Jakubowicz. Wczoraj chęć mediacji w imieniu rządu zadeklarował również w rozmowie z Javierem Solaną minister Radosław Sikorski.