Premier Tusk uważa, że za granicą, inaczej niż w kraju, były prezydent „cieszy się autentycznym autorytetem i to nie tylko jako żywa pamiątka dawnych lat, ale jest też traktowany jako człowiek bardzo mądry”.
– Jeśli kogoś od nas słuchają, a czasem nawet z otwartymi ustami, to Lecha Wałęsy – powiedział premier w wywiadzie dla TVN 24. Przyznał, że Wałęsa bywa kontrowersyjny, ale nie jest to dla niego argument przeciwko byłemu przywódcy „Solidarności”.
Lech Wałęsa spełnia podstawowy warunek stawiany kandydatom do nowej grupy mędrców: nie jest czynnym politykiem. Nie wiadomo jednak, czy jego dokonania historyczne wystarczą, by znalazł się w gronie 12 osób, które mają oddać się refleksji nad przyszłością Europy. Szczyt przywódców UE w ostatni piątek zdecydował, że na czele grupy stanie socjalista Felipe Gonzalez, były hiszpański premier. Jego zastępcami będą była łotewska prezydent Vaira Vike-Freiberga i twórca koncernu Nokia Jorma Ollila. Pozostałych członków ma wskazać Gonzalez w drugiej połowie 2008 roku. Muszą zostać zaakceptowani przez przywódców UE.
Teoretycznie grupa ma zająć się refleksją nad przyszłością Europy w dłuższej perspektywie – na lata 2020 – 2030, nad tym, jak UE powinna odpowiedzieć na globalizację, zmianę klimatu, imigrację czy zagrożenie terrorystyczne. Wnioski przedstawi w czerwcu 2010 roku. Mędrcy powinni się też zastanowić nad przyjęciem Turcji do UE. Grupę krytykowało wiele państw, w tym Polska, ale ostatecznie uległy francuskiej presji. – To jest pomysł od początku do końca zły – mówi „Rz” Konrad Szymański, eurodeputowany PiS. Według niego grupa nie jest potrzebna, a zasady doboru członków niezrozumiałe. Mają się bowiem w niej znaleźć byli politycy, ale też biznesmeni, artyści czy sportowcy. – W tej grupie mógłby coś zdziałać polityk o doświadczeniu europejskim. Polska takich nie ma, bo za krótko jest w UE.
Oprócz Lecha Wałęsy pojawiły się też kandydatury ekspremiera Tadeusza Mazowieckiego i Ewy Ośnieckiej-Tameckiej, byłej sekretarz stanu w UKiE.