Amerykański prezydent wierzy, że uda mu się przyspieszyć negocjacje nad palestyńsko-izraelskim układem pokojowym. Bush chce, by został on zawarty do końca roku, na co – zdaniem komentatorów – są niewielkie szanse. – Bush miał siedem lat na rozwiązanie problemów Bliskiego Wschodu. Przyjedzie tu tylko, by się pożegnać – ocenia egipski politolog Diaa Rashwan.
Hamas otwarcie mówi, że Bush nie jest mile widziany na ziemiach palestyńskich. – Ani Hamas, ani naród palestyński niczego nie oczekuje po tej wizycie – powiedział rzecznik ugrupowania.
Ale badania opinii publicznej przeprowadzone wśród Palestyńczyków wykazały, że mają oni bardzo konkretne oczekiwania wobec amerykańskiego prezydenta. Jeśli chce poprawić wizerunek USA, powinien przywieźć konkrety: zamrożenie budowy izraelskich osiedli na Zachodnim Brzegu Jordanu lub uwolnienie więzionych w Izraelu Arabów.
Al Kaida wezwała swych zwolenników, by powitali Busha bombami, a nie kwiatami. Dlatego Izrael postanowił na czas jego wizyty odizolować Zachodni Brzeg. Busha będą też strzec amerykańscy żołnierze.
afp, reuters