Paradoksalnie próbowali ich powstrzymać ci, którzy przed laty blokowali wejście Słowacji do UE. – Opamiętajcie się! Czy chcecie blokować proces integracji? – apelował lider populistycznego HZDS, były premier Vladimir Mecziar, ostro krytykowany w latach 90. przez Unię. – Hańba! Plujecie na integrację! – wtórował mu Jan Slota, lider Słowackiej Partii Narodowej.
Prawicowa opozycja grozi, że nie poprze traktatu, jeśli rząd nie wycofa się z nowelizacji prawa prasowego. Przeciwko nowemu prawu protestują też dziennikarze. Uznają za niedopuszczalne, by minister kultury decydował, czy opublikowane artykuły „nie propagują zachowań społecznie nieakceptowalnych“. Ustalono 16 przypadków takich zachowań, w tym: „wojny”, „nadużywanie narkotyków” czy „nienawiść z pobudek politycznych”. Jeśli minister odrzuci tekst, wydawcom będzie grozić grzywna w wysokości około 200 tysięcy koron (ok. 20 tys. złotych).
Nowelizacja nakazuje również wydawcom zamieszczanie sprostowań członków rządu i innych urzędników państwowych „w pełnej objętości“, jeśli poczują się urażeni artykułami na swój temat.– W Brukseli padacie na kolana, a w kraju bierzecie przykład z komunistów. Chcecie założyć kaganiec mediom. Zamordyzm nie przejdzie! Wycofajcie nowelizację, to poprzemy traktat – targował się Mikulasz Dzurinda, były chadecki premier, który wprowadzał Słowację do UE.
Słowackie media zauważają, że mimo zdecydowanego poparcia 85 deputowanych w 150-osobowym parlamencie premier Robert Fico musiał po raz pierwszy od wyborów w 2006 roku ustąpić prawicy.