- Nabieramy otuchy, gdy widzimy, że ludzie rzeczywiście są głodni czegoś innego w swoim życiu - mówi pani Obama w wywiadzie dla Katie Couric z CBS News. - Martwią się o dzieci, zdrowie i inne wyzwania. To niezależne od rasy i partii politycznej. Naprawdę chcą, by ten kraj ruszył w innym kierunku. Dobrze wiedzieć, że nie jestem sama w swojej frustracji. To był dobry rok - dodaje.

Według Michelle, ludzie zauważyli, że w polityce ich kraju "coś się załamało". - Trochę trwało, zanim zaczęli to okazywać, bo Amerykanie sa cierpliwi, ufni i nie lubią zasadniczych zmian - mówi. - Ale kiedy to trwa latami i rzeczy zmierzają w niedobrą stronę... Sądzę, że teraz Amerykanie znaleźli się w punkcie, skąd nie widzą światełka na końcu tunelu Zaczynają się martwić o kolejne pokolenia - ocenia Michelle Obama.

Stara się, by jej dzieci - 9-letnia Malia i 6-letnia Sasha - nie ucierpiały na zwiększonej politycznej aktywności ojca. - Chodzą ciągle do tych samych szkół, mają tych samych nauczycieli i tych samych kolegów. Ludzie, z którymi się stykają, nie traktują dziewczynek inaczej niż reszty rówieśników - zapewnia.