– Jeśli Unia potrzebuje więcej czasu, aby dojrzeć, to my możemy poczekać – mówił z uśmiechem Władimir Czyżow, ambasador Rosji przy UE. Brał udział w Brukseli w panelu nt. stosunków UE – Rosja. Jego ironiczne uwagi wyraźnie pokazywały, że Moskwa nie jest ciągle przyzwyczajona do tego, iż UE liczy dziś nie 15, ale 27 państw. I że dawne kraje bloku sowieckiego, jak Polska czy nawet mała Litwa, mogą dyktować Rosji warunki negocjacji.
Na razie Słowenia, kierująca obecnie UE, przygotowuje tzw. mandat negocjacyjny. Ma być gotowy pod koniec kwietnia i musi być przyjęty jednomyślnie przez 27 państw członkowskich. Na podstawie tego dokumentu UE i Rosja, jeśli ta druga się zgodzi, rozpoczną rozmowy o nowym porozumieniu strategicznym. Kluczowa jest sprawa stosunków energetycznych. Rosja podpisała, ale nigdy nie ratyfikowała, Kartę energetyczną i protokół tranzytowy, który określa międzynarodowe zasady dostępu do złóż energii i jej przesyłu. UE może się teraz starać w dwustronnej umowie włożyć tak wiele elementów z Karty energetycznej, ile da się wynegocjować z Moskwą. To ważne dla wielkich zachodnich koncernów, jak Shell, które chcą eksploatować złoża na dalekiej Syberii. Ale równie ważne dla Polski, bo nie pozwoli w przyszłości Rosji jednostronnie decydować o zamknięciu kurka z gazem, czy, jak w przypadku Litwy, wstrzymaniu dostaw ropy dla jej rafinerii w Możejkach.
Sformułowanie mandatu jest ostatnim momentem na wyłożenie swoich postulatów wobec Rosji i pozyskanie dla nich poparcia pozostałych państw UE. Trzeba jednak pamiętać, że inni nie zgodzą się na to, żeby przy okazji strategicznej umowy kraje załatwiały swoje dwustronne porachunki z Moskwą. Niektóre kraje z trudem skrywały irytację, gdy polskie mięso stanęło na drodze zacieśnieniu stosunków z Rosją.Ale oficjalnie trudno im było podważać polską argumentację: skoro mamy wspólny rynek w UE i nasze produkty spełniają unijne normy, to Rosja musi polskie mięso traktować tak samo jak niemieckie czy holenderskie. Podobnie logiczny był postulat równego traktowania państw UE przez Rosję w dostawach energii.
Już jednak wypowiedź prezydenta Lecha Kaczyńskiego, potem dementowana, o blokowaniu porozumienia z Moskwą ze względu na jej stosunek do rozszerzenia NATO, wywołała zniecierpliwienie. Jak to określił Paavo Lipponen, były fiński premier, „negocjacje nowej umowy z Rosją to nie choinka. Nie można tam wieszać wszystkich dwustronnych problemów między poszczególnymi krajami a Rosją“.
To, że nie uda się powiesić na choince wszystkich bombek, nie powinno jednak zniechęcać do negocjacji. Rosji i Unii Europejskiej ciągle daleko do wspólnego stanowiska w wielu sprawach. Ale kilka problemów można spróbować rozwiązać, również tych, które są dla Polski ważne.Uwzględnienie naszych postulatów żywnościowych i energetycznych pokazało, że żądania warto formułować w sposób logiczny.