Poprzedniemu rządowi zarzucano, że jest niezdecydowany, zbyt liczny, a zamiast kierować, dryfuje. Silvio Berlusconi wyciągnął z tego wnioski i odbierając na Kwirynale od prezydenta Giorgia Napolitano misję stworzenia rządu, podał jego skład. Tego w historii Włoch jeszcze nie było. Co więcej, wszystkich resortów jest 12, a więc o osiem mniej niż za czasów Romano Prodiego. Wraz z wiceministrami, sekretarzami i podsekretarzami ekipa Berlusconiego będzie liczyć nieco ponad 60 osób, a więc niemal o połowę mniej niż poprzednia.
Centroprawicowy gabinet liczyć ma nieco ponad 60 osób, a więc niemal o połowę mniej niż poprzedni
W centroprawicowym rządzie nie ma wicepremierów, co oznacza, że Berlusconi przejmuje całą odpowiedzialność za ważne decyzje. Oświadczył, że tym razem nie ma czasu na „miodowy miesiąc” i wobec trudnej sytuacji kraju należy zabrać się do pracy. Za najpilniejsze sprawy uznał problem zbierania i utylizacji śmieci (Unia grozi sankcjami) i ratowanie bankrutującej Alitalii. Obiecał też w najbliższym czasie znieść podatek od pierwszej posiadanej nieruchomości i pracy w godzinach nadliczbowych.Mają to być pierwsze kroki wyprowadzające Włochy z kry- zysu.
Prognozowany na ten rok wzrost gospodarczy ma wynieść 0,3 proc., co jest najniższym wskaźnikiem w Unii. Jeśli chodzi o dług państwowy, Włochy są unijnym rekordzistą – 104 proc. PKB. Kosztuje to każdego Włocha w odsetkach ponad 1200 euro rocznie.
W rządzie nie ma niespodzianek. Najważniejsze resorty objęli doświadczeni politycy. Ministrem gospodarki został ponownie szanowany nawet przez opozycję pupil włoskich mediów prof. Giulio Tremonti. MSZ pokieruje Franco Frattini. Na czele MSW stanął uznawany za najtęższy i, co ważniejsze, najbardziej umiarkowany umysł Ligi Północnej Roberto Maroni.