Tarcza w Polsce: czas na decyzję

Negocjacje w sprawie tarczy w zasadzie się skończyły, decyzja należy do Warszawy – mówią Amerykanie

Publikacja: 03.07.2008 06:29

Czy takie rakiety przechwytujące znajdą się na terenie Polski?

Czy takie rakiety przechwytujące znajdą się na terenie Polski?

Foto: Wikipedia

Nasze źródła w Waszyngtonie potwierdzają: zakończone we wtorek negocjacje z udziałem ministra Witolda Waszczykowskiego i jego amerykańskiego odpowiednika Johna Rooda rzeczywiście zamknęły trwające od półtora roku prace nad umową o lokalizacji bazy. – Udało się domknąć wszystkie sprawy związane z bazą – twierdzi wolący zachować anonimowość dyplomata amerykański. W oficjalnych wypowiedziach Amerykanie są nieco mniej wyraziści. – Ostatnie rozmowy były bardzo udane, napawają nas optymizmem – powiedział „Rz” rzecznik Departamentu Stanu Chase Beamer.

Nieoficjalnie strona amerykańska podkreśla, że polski rząd, który oczekuje od Amerykanów pomocy finansowej w modernizacji naszej armii, nie powinien się spodziewać żadnych dodatkowych ofert ze strony Waszyngtonu.– Na więcej nie ma co liczyć. To nie jest zła wola, to budżetowa rzeczywistość. Z naszej strony to już wszystko. Teraz piłka jest po stronie polskiej – mówią „Rz” źródła w Waszyngtonie.

– Gra rzeczywiście jest już skończona. To, co przedstawili Amerykanie i co zostało ustalone we wtorek, to ostateczna propozycja Waszyngtonu. Warszawa nie powinna mieć już żadnych wątpliwości co do tego, że Amerykanie nie będą skłonni „dosładzać” tej oferty – wyjaśnia „Rz” Wes Mitchell, dyrektor badawczy Ośrodka Analiz Polityki Europejskiej (CEPA) w Waszyngtonie.

Finalizacja rozmów to jeden z elementów presji, jaką stara się wywrzeć na Warszawę amerykański rząd. Pod znakiem zapytania stoi zapowiadana na przyszły tydzień wizyta Condoleezzy Rice w Polsce. Szefowa amerykańskiej dyplomacji miała odwiedzić Polskę oraz Czechy, by ogłosić zakończenie rozmów w sprawie wyrzutni i radaru.

Jak dowiaduje się „Rz”, Amerykanie od kilku dni wstrzymują się z ostatecznym potwierdzeniem przyjazdu pani sekretarz do naszego kraju. Waszyngton uzależnia tę decyzję od „porozumienia w sprawie tarczy”. Jeśli nie uda się go osiągnąć, wizyta prawdopodobnie nie nastąpi.

Inny instrument nacisku na Warszawę to amerykańskie konsultacje w tej sprawie z Litwą. – USA nadal liczą na pomyślne zakończenie rozmów z Polską i uważają, że wasz kraj jest najlepszym miejscem na umieszczenie bazy – powiedział „Rz” rzecznik Chase Beamer. Ale gdy Witold Waszczykowski finalizował szczegóły porozumienia, w Waszyngtonie przebywał premier Litwy Gediminas Kirkilas.

Finalizacja rozmów to element presji, jaką amerykański rząd stara się wywrzeć na Warszawę

Jak przyznał Pentagon, podczas rozmów z sekretarzem obrony Robertem Gatesem Kirkilas wyraził litewskie zainteresowanie przyjęciem wyrzutni, a Gates odpowiedział słowami uznania. – Nadal wolelibyśmy wypracować porozumienie z Polską. Ale odpowiedzialne planowanie wymaga, byśmy jednocześnie przyglądali się rozwiązaniom alternatywnym. W razie potrzeby Litwa byłaby z geograficznego punktu widzenia właściwą alternatywą – stwierdził we wtorek rzecznik Pentagonu Geoff Morrell.

Początkowo Warszawa uważała kontakty na linii Waszyngton – Wilno za blef. – Rozmowy z Litwą wcale nie wyglądają jak blef. Prezydentowi Bushowi zależy na rozbudowie tarczy i skoro Polska miałaby jej nie przyjąć, administracja gotowa jest przyjrzeć się rozwiązaniu litewskiemu – uważa Mitchell.

Rząd Busha sam jest pod sporą presją. We wtorek „Washington Post” wezwał administrację w komentarzu redakcyjnym do wstrzymania się z całym projektem i pozostawienia decyzji o budowie wyrzutni w Europie następnemu prezydentowi. W odpowiedzi rzecznik Departamentu Stanu Tom Casey stwierdził, że obowiązkiem prezydenta jest dbanie o amerykańskie interesy „aż do końca jego kadencji w styczniu”, a nowa administracja będzie mogła wedle własnego uznania zmieniać podjęte przez George’a W. Busha decyzje.

Wydaje się jednak, że obecny rząd nie ma aż tak wiele czasu. W sierpniu cały Kongres udaje się na wakacje i życie polityczne w Waszyngtonie zamiera. Od początku września rusza decydująca faza kampanii wyborczej – i to nie tylko prezydenckiej, ale także w wyborach do Kongresu. Po wyborach w początkach listopada aż do przekazania władzy w styczniu odchodzący prezydent czuć będzie na karku oddech prezydenta elekta.

Dlatego Amerykanom bardzo zależy na tym, by doprowadzić sprawę do końca w najbliższych dniach.

Pierwsze konsultacje w tej sprawie między Waszyngtonem i Warszawą sięgają jeszcze 2001 roku. Przez kilka kolejnych lat to stronie polskiej bardziej zależało na podjęciu formalnych negocjacji. Amerykanie najpierw zajęci byli testowaniem systemu we własnych bazach na Alasce i w Kalifornii, a potem pochłonęły ich wydarzenia w Iraku. Jak powiedział „Rz” jeden z polskich uczestników rozmów, dwustronne kontakty w tej sprawie przez długi czas odbywały się na „poziomie ogólności”. Gdy wreszcie Amerykanie przedstawili pierwszą ofertę negocjacyjną na początku 2007 roku, opinia publiczna i wielu polityków w Polsce miało już znacznie chłodniejsze spojrzenie na tarczę.

Mimo to, gdy przed rokiem prezydent Lech Kaczyński ogłosił po spotkaniu z George’em W. Bushem w Białym Domu, że „sprawa tarczy jest przesądzona”, wydawało się, że do jesieni 2007 roku rozmowy zostaną zakończone. Przedwczesne wybory i zmiana rządu w Polsce zahamowały ten proces. Negocjacje wznowiono dopiero na początku tego roku.

Zbliżają się wybory w USA i strona amerykańska musiała podjąć decyzję o przyspieszeniu negocjacji. Zaraz będą wakacje, a po nich obie partie mają konwencje wyborcze, na których wyznaczą kandydatów. Od tej chwili prezydent nie powinien zawierać kontrowersyjnych umów. Uzgodnienie szczegółów umowy o bazie to dobry znak. Udało się dojść do wstępnego porozumienia. Teraz zostało tylko podjęcie decyzji. Amerykanie liczą, że będzie ona na tak, dlatego przygotowują wizytę Condoleezzy Rice. Oczywiście gdyby coś się w ostatniej chwili zmieniło, Rice może zrezygnować z przyjazdu. Polska nie powinna się domagać za tarczę żadnych korzyści. Jeśli ktoś twierdzi, że naraża ona polskie bezpieczeństwo, to żadne pieniądze tego nie zrekompensują.

not. lor

Polski rząd znajduje się pod ogromną presją polityczną. Z jednej strony naciskają Amerykanie, z drugiej prezydent, który stoi po ich stronie. Obawiam się, że rząd się ugnie i przyjmie warunki dalekie od pozycji wyjściowej. Ponieważ lokalizacja bazy w Polsce niesie zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa, warunkiem minimum jest amerykańskie zaangażowanie w modernizację systemu obrony powietrznej kraju. Kongres zatwierdza setki miliardów na kontynuację wojen w Iraku czy Afganistanie, więc miliard czy dwa na systemy Patriot jest kwotą niewielka. Również w porównaniu z wielkimi kosztami tarczy i zyskami, jakie z jej budowy będą miały amerykańskie korporacje. Niech rząd USA dogada się z tymi firmami, żeby wsparły modernizację polskiej armii.

not. lor

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: p.gillert@rp.pl

Nasze źródła w Waszyngtonie potwierdzają: zakończone we wtorek negocjacje z udziałem ministra Witolda Waszczykowskiego i jego amerykańskiego odpowiednika Johna Rooda rzeczywiście zamknęły trwające od półtora roku prace nad umową o lokalizacji bazy. – Udało się domknąć wszystkie sprawy związane z bazą – twierdzi wolący zachować anonimowość dyplomata amerykański. W oficjalnych wypowiedziach Amerykanie są nieco mniej wyraziści. – Ostatnie rozmowy były bardzo udane, napawają nas optymizmem – powiedział „Rz” rzecznik Departamentu Stanu Chase Beamer.

Pozostało 92% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 961
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 960
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 959
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 958