Najpierw o czystki etniczne rosyjskie MSZ oskarżyło Gruzję. Gruzińska Rada Bezpieczeństwa Narodowego taki sam zarzut postawiła rosyjskim wojskom. – Trzeba przywrócić pokój i położyć kres tej rzezi niewinnych – apelował gruziński przywódca Micheil Saakaszwili. Prezydent Rosji mówił zaś o “ludobójstwie”. – Działań Gruzinów nie można nazwać inaczej. Prowadzone są na masową skalę i skierowane przeciwko ludziom – mówił Dmitrij Miedwiediew. Wtórował mu szef rosyjskiego rządu Władimir Putin.
– To bardzo poważny zarzut. Celem ludobójstwa jest zlikwidowanie części lub wręcz całego narodu. Dziś nie ma na to dowodów. Używanie tego terminu wobec obecnego konfliktu jest nieuprawnione. Trzeba udowodnić, że Gruzja użyła środków masowej eksterminacji, by zlikwidować naród osetyjski – tłumaczy “Rz” prof. Roman Wieruszewski, były członek Komitetu Praw Człowieka ONZ.
Świat, w tym Rada Bezpieczeństwa ONZ, jest podzielony w ocenie zdarzeń na Kaukazie. W słowach nie przebierają zwłaszcza najbliżsi sąsiedzi Rosji. – Działania sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej na terytorium Osetii Południowej są sprzeczne z prawem międzynarodowym. Są w istocie aktem agresji – oświadczył prezydent Lech Kaczyński. Podobnie uważają przedstawiciele państw bałtyckich. Szef litewskiej dyplomacji Petras Vaitiekunas stwierdził, że Rosja “przekroczyła wszystkie czerwone linie”. Także Szwecja oświadczyła, że rosyjska ofensywa w Gruzji jest niezgodna z prawem. Szef tamtejszego MSZ Carl Bildt nie uznał też tłumaczeń Rosji, że nie jest ona w stanie wojny, tylko musiała bronić swych obywateli. – Mamy powody, by przypomnieć, że Hitler używał tej samej doktryny, by podkopać i zaatakować znaczące obszary Europy Środkowej – powiedział.
Wieczorem sekretarz generalny NATO Jaap de Hoop Scheffer skrytykował Rosję za pogwałcenie “integralności terytorialnej Gruzji” i użycie “niewspółmiernej siły”. Rosyjski atak potępiły również USA, które przygotowały w tej sprawie projekt rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ.Z kolei rosyjskie MSZ zarzuciło wczoraj cynizm Polsce, Litwie, Łotwie i Estonii. A zachodnim mediom brak obiektywizmu. Po stronie Rosji stanął wiceszef niemieckiej dyplomacji Gernot Erler, stwierdził, że to Gruzja pogwałciła prawo międzynarodowe. – Jego słowa odzwierciedlają opinię całej niemieckiej klasy politycznej. To Saakaszwili jest w tym konflikcie agresorem i ma krew na rękach. O mało nie doprowadził do trzeciej wojny światowej – tłumaczył “Rz” Alexander G. Rahr, ekspert Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej.
Elżbieta Mikos-Skuza ekspert prawa międzynarodowego, wykładowca na UW