To rewolucyjna zmiana. Do tej pory, aby uzyskać prawo do stałego pobytu i do pracy w Kanadzie, trzeba było złożyć odpowiedni wniosek przed przyjazdem do tego państwa, najlepiej we własnym kraju. Liczba przybywających tu rokrocznie legalnych „imigrantów gospodarczych” jest mimo to niemała. Władzom wcale nie chodzi o jej zwiększenie. Chodzi o zmianę struktury zawodowej kandydatów na legalnych imigrantów.
Jak podkreśliła minister Diane Finley, Kanada chce pozyskać „najlepszych i najzdolniejszych”. Do tej pory przegrywała w rywalizacji o takich imigrantów z Australią czy Wielką Brytanią, które podobne programy wprowadziły wcześniej. Cytowana przez dziennik „The Globe and Mail” rzeczniczka Ministerstwa ds. Obywatelstwa i Imigracji Danielle Norris mówi, że teraz sytuacja się zmieni.
– Będziemy tak samo konkurencyjni jak inne kraje – podkreśla.Nowy program – Canadian Experience Class – który ma wejść w życie w październiku, przewiduje, że wnioski o zgodę na pobyt stały będą mogły składać dwie grupy obcokrajowców. Pierwsza to osoby wykształcone, legalnie, ale tylko czasowo zatrudnione w Kanadzie, najlepiej menedżerowie i fachowcy. Muszą mieć co najmniej dwuletnie doświadczenie zawodowe i minimalną znajomość języka angielskiego lub francuskiego. Na udział w programie nie mają szans robotnicy niewykwalifikowani, rolnicy ani osoby niepracujące legalnie w Kanadzie. Druga to studenci, którzy ukończyli tu co najmniej dwa lata studiów i wykazują się co najmniej podstawową znajomością języka.
– To bardzo dobry program. Pozwala zainteresowanym na załatwienie sprawy bez konieczności opuszczania Kanady – mówi „Rz” prezes Kongresu Polonii Kanadyjskiej Władysław Lizoń. Podkreśla jednak, że Canadian Experience Class nie rozwiązuje największego problemu sporej grupy młodszej Polonii.
– To sprawa sięgająca jeszcze czasów sprzed wejścia Polski do Unii Europejskiej. Przybyło wówczas do Kanady wielu Polaków, którzy osiedlili się tu i zaczęli pracować bez odpowiednich zezwoleń. Wizy im wygasły, a oni pozostali nielegalnie – mówi Lizoń.