– Czas się zastanowić, jak pomóc regionom zachodnim – słowa ministra Wolfganga Tiefensee, odpowiedzialnego za odbudowę wschodnich landów Niemiec, trafiły na podatny grunt. Natychmiast odezwali się burmistrzowie na zachód od Łaby, którzy przez ostatnie lata patrzyli bezsilnie, jak ich miasta podupadają, podczas gdy z każdym dniem pięknieją tereny dawnejNRD.
– Rzeczywiste potrzeby, nie położenie geograficzne, powinny być kryterium udzielania pomocy – głosi Frank Baranowski, burmistrz Gelsenkirchen, miasta leżącego w sercu Zagłębia Ruhry. Kiedyś słynącego z hut, stalowni i kopalń, dziś z tego, że co piąty mieszkaniec jest bez pracy. Baranowski ma dość niesprawiedliwego podziału publicznych pieniędzy, które już od prawie 20 lat szerokim strumieniem płyną na wschód. Uzbierała się z tego astronomiczna suma 1,5 bln euro, mniej więcej tyle, ile wynosi sześcioletni budżet Niemiec, największej gospodarczej potęgi Europy. Większość z tych pieniędzy przejedli obywatele dawnej NRD. Reszty starczyło jednak, by zmienić nie do poznania obszar pomiędzy Odrą i Łabą. Bajkowe fasady starych kamieniczek, gładki jak stół asfalt na ulicach miast i miasteczek, lśniące granitem perony dworców – to standard na wschód od Łaby, kontrastujący mocno z szarymi, zapuszczonymi dzielnicami robotniczymi Gelsenkirchen i wielu innych miast zachodnich Niemiec.
Minister Wolfgang Tiefensee chce zmienić ten stan, ale nie ma pomysłu, jak to zrobić. Zdaje sobie sprawę, że nikt nie jest w stanie obalić ustawy gwarantującej nowym niemieckim landom wielomiliardową pomoc do 2019 roku.
– Nawet te pieniądze jeszcze przez wiele lat nie pozwolą wschodnim landom dogonić gospodarczo starej RFN – tłumaczy profesor Udo Ludwig z Instytutu Gospodarczego w Halle. Z niektórych analiz wynika, że różnice zanikną za… 320 lat. To koronny argument landów wschodnich, które domagają się coraz to nowych subwencji. Nie obchodzi ich, że zadłużone do granic możliwości inne miasta, takie jak Gelsenkirchen, zaciągają nowe długi, by móc wpłacać swoją działkę na fundusz pomocy dla wschodu.
Coś się jednak zaczyna zmieniać. Widać to w zachodniej części Berlina, traktowanej od upadku muru po macoszemu przez władze zjednoczonego miasta. Senat postanowił przeznaczyć 10 mln euro na przebudowę odcinka reprezentacyjnego bulwaru Kurfürstendamm.