Żałują, że runął mur berliński

Dzięki pomocy starej RFN miasta pomiędzy Odrą i Łabą zmieniły się nie do poznania. Mieszkańcy podupadłych miast na zachodzie zaczynają się buntować

Publikacja: 24.08.2008 19:50

– Czas się zastanowić, jak pomóc regionom zachodnim – słowa ministra Wolfganga Tiefensee, odpowiedzialnego za odbudowę wschodnich landów Niemiec, trafiły na podatny grunt. Natychmiast odezwali się burmistrzowie na zachód od Łaby, którzy przez ostatnie lata patrzyli bezsilnie, jak ich miasta podupadają, podczas gdy z każdym dniem pięknieją tereny dawnejNRD.

– Rzeczywiste potrzeby, nie położenie geograficzne, powinny być kryterium udzielania pomocy – głosi Frank Baranowski, burmistrz Gelsenkirchen, miasta leżącego w sercu Zagłębia Ruhry. Kiedyś słynącego z hut, stalowni i kopalń, dziś z tego, że co piąty mieszkaniec jest bez pracy. Baranowski ma dość niesprawiedliwego podziału publicznych pieniędzy, które już od prawie 20 lat szerokim strumieniem płyną na wschód. Uzbierała się z tego astronomiczna suma 1,5 bln euro, mniej więcej tyle, ile wynosi sześcioletni budżet Niemiec, największej gospodarczej potęgi Europy. Większość z tych pieniędzy przejedli obywatele dawnej NRD. Reszty starczyło jednak, by zmienić nie do poznania obszar pomiędzy Odrą i Łabą. Bajkowe fasady starych kamieniczek, gładki jak stół asfalt na ulicach miast i miasteczek, lśniące granitem perony dworców – to standard na wschód od Łaby, kontrastujący mocno z szarymi, zapuszczonymi dzielnicami robotniczymi Gelsenkirchen i wielu innych miast zachodnich Niemiec.

Minister Wolfgang Tiefensee chce zmienić ten stan, ale nie ma pomysłu, jak to zrobić. Zdaje sobie sprawę, że nikt nie jest w stanie obalić ustawy gwarantującej nowym niemieckim landom wielomiliardową pomoc do 2019 roku.

– Nawet te pieniądze jeszcze przez wiele lat nie pozwolą wschodnim landom dogonić gospodarczo starej RFN – tłumaczy profesor Udo Ludwig z Instytutu Gospodarczego w Halle. Z niektórych analiz wynika, że różnice zanikną za… 320 lat. To koronny argument landów wschodnich, które domagają się coraz to nowych subwencji. Nie obchodzi ich, że zadłużone do granic możliwości inne miasta, takie jak Gelsenkirchen, zaciągają nowe długi, by móc wpłacać swoją działkę na fundusz pomocy dla wschodu.

Coś się jednak zaczyna zmieniać. Widać to w zachodniej części Berlina, traktowanej od upadku muru po macoszemu przez władze zjednoczonego miasta. Senat postanowił przeznaczyć 10 mln euro na przebudowę odcinka reprezentacyjnego bulwaru Kurfürstendamm.

– Mamy 20 lat zaległości – mówi Klaus-Jürgen Meier, szef organizacji promującej rozwój tej części miasta.

– Nikt nie zapłacił takiej ceny za zjednoczenie Niemiec jak mieszkańcy Berlina Zachodniego – tłumaczy socjolog, profesor Klaus Schröder. Było to kiedyś okno wystawowe Zachodu, za którym – jak pisał Gombrowicz – panowały ciemności aż po Władywostok. Po zjednoczeniu jego mieszkańcy niemal z dnia na dzień stracili przywileje podatkowe, upadły setki restauracji, hoteli i sklepów, nie wytrzymując konkurencji ze strony wschodniej części miasta. Tymczasem wschód rozkwitał. Tam osiadły po przeprowadzce stolicy Niemiec z Bonn do Berlina instytucje rządowe, tam w odnowionych za państwowe pieniądze mieszkaniach lokowali się rządowi urzędnicy. Przez prawie dwa dziesięciolecia z każdym euro inwestowanym w odbudowę Friedrichstrasse, Unter den Linden, Gendarmenmarkt czy Prenzlauer Berg malało znaczenie takich miejsc, jak bulwar Kurfürstendamm czy tradycyjny ośrodek handlowy Tauentzienstrasse.

– Dopiero od niedawna zauważalna jest zmiana trendu. Rejon Kurfürstendamm staje powoli na nogi. Przybywa turystów, sklepów i hoteli – mówi Helga Frisch, organizatorka protestów przeciwko zaniedbywaniu zachodniej części miasta.

Nie było ich dużo. Mieszkańcy Berlina Zachodniego poddali się losowi z pokorą. Emocje ujawniają w badaniach opinii publicznej. Co dziewiąty marzy o odbudowie muru berlińskiego. Zwolenników nowego muru jest jednak więcej po wschodniej stronie miasta. – Są rozczarowani, bo liczyli na szybszą poprawę poziomu życia. Brakuje im też satysfakcji z własnych dokonań: zdają sobie sprawę, że wiele rzeczy otrzymali po zjednoczeniu w prezencie – tłumaczy Klaus Schröder.

– Czas się zastanowić, jak pomóc regionom zachodnim – słowa ministra Wolfganga Tiefensee, odpowiedzialnego za odbudowę wschodnich landów Niemiec, trafiły na podatny grunt. Natychmiast odezwali się burmistrzowie na zachód od Łaby, którzy przez ostatnie lata patrzyli bezsilnie, jak ich miasta podupadają, podczas gdy z każdym dniem pięknieją tereny dawnejNRD.

– Rzeczywiste potrzeby, nie położenie geograficzne, powinny być kryterium udzielania pomocy – głosi Frank Baranowski, burmistrz Gelsenkirchen, miasta leżącego w sercu Zagłębia Ruhry. Kiedyś słynącego z hut, stalowni i kopalń, dziś z tego, że co piąty mieszkaniec jest bez pracy. Baranowski ma dość niesprawiedliwego podziału publicznych pieniędzy, które już od prawie 20 lat szerokim strumieniem płyną na wschód. Uzbierała się z tego astronomiczna suma 1,5 bln euro, mniej więcej tyle, ile wynosi sześcioletni budżet Niemiec, największej gospodarczej potęgi Europy. Większość z tych pieniędzy przejedli obywatele dawnej NRD. Reszty starczyło jednak, by zmienić nie do poznania obszar pomiędzy Odrą i Łabą. Bajkowe fasady starych kamieniczek, gładki jak stół asfalt na ulicach miast i miasteczek, lśniące granitem perony dworców – to standard na wschód od Łaby, kontrastujący mocno z szarymi, zapuszczonymi dzielnicami robotniczymi Gelsenkirchen i wielu innych miast zachodnich Niemiec.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021