W piątek władze w Moskwie starały się pokazać światu, że Rosja znów chce być mocarstwem. – Sprawny system odstraszania na wypadek różnych militarnych i politycznych okoliczności musi być gotowy do 2020 roku – mówił generałom prezydent Dmitrij Miedwiediew po zakończeniu ćwiczeń w rejonie Orenburga na południowym Uralu. Na przygotowanie planów dał generałom niewiele czasu. Na biurkach przywódców Kremla pierwsze projekty mają się znaleźć już w grudniu.
Rosyjski przywódca wyjaśnił, że potrzebę modernizacji systemu obrony uwidocznił sierpniowy konflikt w Gruzji. – Dopiero co musieliśmy odpierać atak ze strony gruzińskiego reżimu, i musieliśmy sobie uświadomić, że wojna może wybuchnąć nagle i być całkowicie realna. Nawet lokalne, tlące się konflikty, które czasem nazywane są zamrożonymi, mogą się przekształcić w prawdziwą wojenną pożogę – tłumaczył Miedwiediew, zapowiadając, że poza obroną kosmiczną Rosjanie zbudują też nowe, atomowe łodzie podwodne. Jak należy interpretować zamiary Kremla ogłoszone miesiąc po tym, jak Amerykanie i Polacy ogłosili w Warszawie porozumienie w sprawie budowy tarczy antyrakietowej w Polsce i w Czechach? (w piątek szef czeskiego MSZ Karel Schwarzenberg powiedział Reutersowi, że kryzys finansowy w USA może opóźnić budowę tarczy).
– W Rosji trwają wielkie manewry przygotowujące do konfliktu jądrowego z USA. Świadczy o tym ich skala i wkładane środki – ostrzega w rozmowie z „Rz” Paweł Felgengauer, rosyjski ekspert ds. bezpieczeństwa. I podkreśla: – Oczywiście wiąże się to ze znaczącym pogorszeniem relacji na linii Moskwa – Waszyngton. Stawką są m.in. Gruzja i Ukraina. Rosja nie chce tracić strefy wpływów w tych krajach. Jeśli USA z niej nie zrezygnują, konflikt będzie nieuchronny.
Amerykańska sekretarz stanu uspokaja. – Zwiększenie potencjału nuklearnego przez Rosję nie wpłynie na stan równowagi sił – oświadczyła w piątek Condoleezza Rice.
Inaczej rosyjskie plany interpretuje polski analityk wojskowy gen. Stanisław Koziej. – Sądzę, że mogą one stanowić dla Polski jedynie pośrednie zagrożenie, bo pogarszają atmosferę europejskiego bezpieczeństwa, zwłaszcza w obszarze Ukrainy, Kaukazu i Azji Środkowej oraz – w ramach szantażu – również Europy Środkowo-Wschodniej – tłumaczy „Rz”. Dodaje, że Rosjanie bardzo dobrze się czują w warunkach zimnej wojny i robią wszystko, by podgrzewać tę atmosferę. Zastrzega jednocześnie, że co najmniej połowa informacji płynących z Kremla to tylko propaganda.