To najnowsza włoska broń przeciw absencji w pracy. Wszyscy pracownicy Rady Ministrów, od portiera po szefów resortów, otrzymali już wcześniej wyposażone w czipy imienne karty, dzięki którym od poniedziałku będą mogli sforsować bramkę. Przy okazji w komputerze personalnego znajdzie się lista wszystkich wejść i wyjść z pracy.
Nieusprawiedliwione opuszczenie pracy, podobnie jak spóźnienia, będą surowo karane, ze zwolnieniem włącznie.
To pomysł ministra administracji państwowej Renata Brunetty, który przyrzekł Włochom, że zrobi porządek w swoim resorcie. Na pierwszy ogień poszły absencje chorobowe, bo jak wykazały statystyki, pracownicy państwowi chorowali dwukrotnie częściej i dłużej od zatrudnionych w sektorze prywatnym. Dzięki systemowi kontroli, kar i nagród, cięciu premii chorowitym służba państwowa doznała cudownego ozdrowienia i choruje dziś o 50 procent mniej niż rok temu.
Teraz przyszła kolej na absencje w godzinach pracy. Brunetta, chcąc uniknąć zarzutów o prześladowanie maluczkich, zaczął od samej góry – siedziby rządu i premiera.
Jak wyjaśnił, nadszedł koniec tradycyjnych przedpołudniowych wypadów na kawę i po zakupy w godzinach pracy. Poproszony o komentarz Silvio Berlusconi zatroskał się losem barów, kawiarni i sklepów w okolicach Palazzo Chigi, żartując, że grozi im bankructwo.