Dzień przed ogłoszeniem laureata chiński MSZ wystosował otwarte ostrzeżenie pod adresem Unii. – Wszyscy wiedzą, kim jest Hu. To przestępca skazany za próbę obalenia rządu.
Przyznanie nagrody takiej osobie będzie ingerencją w niezależność chińskiego wymiaru sprawiedliwości – podkreślał rzecznik MSZ Qin Gang. Chiński ambasador przy Unii Europejskiej straszył natomiast w liście do przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Hansa-Gerta Pötteringa, że przyznanie nagrody przeciwnikowi władz w Pekinie zaszkodzi stosunkom Unia – Chiny.
Parlament nie uległ naciskom i 36-letni chiński działacz został 20. laureatem nagrody wręczanej za zasługi w walce o wolność i prawa człowieka, nazwanej imieniem rosyjskiego naukowca i dysydenta Andrieja Sacharowa.
– Parlament Europejski wysyła jasny sygnał poparcia dla wszystkich, którzy walczą o prawa człowieka w Chinach – uzasadniał wybór Hans- Gert Pöttering. – Nie damy się uciszyć tak, jak uciszono wielu chińskich dysydentów – wtórował mu rzecznik brytyjskich konserwatystów Charles Tannock. O nagrodzie zdecydowało poparcie chrześcijańskich demokratów, którzy są największą frakcją w Parlamencie Europejskim, oraz liberałów i zielonych. Socjaliści woleli poprzeć działacza z Konga Abbe Apollinaire Malu-Malu. Wśród tegorocznych kandydatów do nagrody był także jeden z przywódców białoruskiej opozycji Aleksander Kazulin.
Hu Jia nie będzie mógł osobiście odebrać czeku na 50 tysięcy euro podczas grudniowej uroczystości, bo tak jak wielu innych chińskich działaczy odsiaduje wyrok. W zeszłym roku zaraz po odbyciu telekonferencji z Podkomisją Praw Człowieka Parlamentu Europejskiego, na której referował ostatnie przypadki prześladowań dysydentów, został aresztowany, oskarżony o „podżeganie do obalenia władzy państwowej” i skazany na trzy i pół roku więzienia.