Bernhard Wabnitz, twórca programów informacyjnych pierwszego programu telewizji publicznej ARD, był agentem Stasi – twierdzi dziennik „Die Welt”. Choć dziennikarz zaprzecza, w Urzędzie ds. Akt Stasi (odpowiednik IPN) jest dużo informacji o działalności agenta „Juniora”. – Był jednym z kilkudziesięciu dziennikarzy w RFN, którzy z powodów ideologicznych zgodzili się na współpracę ze służbami z NRD – tłumaczy „Rz” Helmut Müller-Enbergs z urzędu.
„Junior” przez lata przekazywał swe raporty, które trafiały nawet na biurko Ericha Honeckera, przywódcy NRD. Dotyczyły spraw kościelnych oraz politycznych. Wabnitz pracował wtedy w Katolickiej Agencji Informacyjnej oraz w bawarskim radiu.
– O działalności „Juniora” pisałem już osiem lat temu, lecz prokuratura nie wykazała żadnego zainteresowania i nie starała się ustalić tożsamości szpiega – mówi Müller-Enbergs. Prawdopodobnie dlatego, że przestępstwo to uległo przedawnieniu. Wabnitz był w tym czasie szefem zbudowanej przez siebie redakcji programów informacyjnych ARD (wydawcy „Tagesschau” oraz „Tagesthemen”) oglądanych codziennie przez miliony Niemców. Zrezygnował z tej funkcji na własną prośbę kilka lat temu i wyjechał do Rzymu.
W niemieckich mediach nadal pracują osoby o agenturalnej przeszłości. Z badań przeprowadzonych dwa lata temu wynikało, że związki z byłą służbą bezpieczeństwa NRD miało 61 pracowników ARD. Podobnie było w drugim programie ZDF.
Zdecydowanej większości włos nie spadł z głowy. Zgodnie z niemieckim prawem sam fakt współpracy nie upoważnia pracodawcy do sankcji. W Urzędzie ds. Akt Stasi zatrudnionych jest nadal ponad 50 pracowników służb bezpieczeństwa NRD. Mają stałe umowy o pracę i zwolnić ich nie można.