Zdaniem brytyjskiej gazety “The Times” 61-letni Herman Simm, szef Wydziału Bezpieczeństwa estońskiego Ministerstwa Obrony w latach 2000 – 2006, okazał się rosyjskim szpiegiem. Miał dostęp do największych tajemnic NATO. Stał bowiem na czele estońskiego zespołu współpracującego z sojusznikami przy tworzeniu systemów przekazywania tajnych informacji w NATO i Unii Europejskiej. Był też odpowiedzialny za wydawanie decyzji o przyznaniu dostępu do tajnych dokumentów innym osobom. Mógł więc dopuścić do tajemnic innych rosyjskich agentów.

Do Rosji mogły wyciec m.in. plany dotyczące tarczy antyrakietowej czy budowanego w Estonii centrum do walki z cyberterroryzmem. Decyzja o jego utworzeniu została podjęta po cybernetycznym ataku, jaki Rosja przypuściła na Estonię w 2006 roku.

Do Tallina udało się kilka ekip śledczych państw sojuszu i UE, które miały ocenić zakres szkód, jakie mogła wyrządzić działalność agenta. Zdaniem “Timesa” może to być największy skandal szpiegowski od czasu zakończenia zimnej wojny.

Simm został zwerbowany jeszcze przez radziecki wywiad w latach 80., kiedy Estonia była częścią ZSRR. Aktywną działalność podjął w połowie lat 90. Udało się go zdemaskować dopiero we wrześniu tego roku. Za przekazywanie tajnych informacji obcemu mocarstwu grozi mu do dziesięciu lat więzienia. Simm zwrócił na siebie uwagę, kiedy zaczął kupować drogie działki w atrakcyjnych miejscach, a także farmę nad Bałtykiem i imponującą willę na przedmieściach Tallina. Nieostrożny okazał się również oficer prowadzący Simma. Rosjanin podający się za hiszpańskiego biznesmena próbował zwerbować innego Estończyka, ale ten poinformował władze. Także żona Simma, Heete, pracująca wcześniej w komendzie głównej policji, została aresztowana pod zarzutem współudziału w zdradzie stanu.