O powołaniu specjalnej komisji mają w tym tygodniu dyskutować ambasadorowie państw UE w Brukseli, potem ostateczną decyzję podejmą ministrowie spraw zagranicznych na spotkaniu 1 grudnia. Do stworzenia komisji od początku nawoływały państwa przypisujące więcej winy stronie gruzińskiej.
Autorem pomysłu był szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier. Teraz jednak ma ona szersze poparcie. W samej Unii nie budzi kontrowersji, a za jest już nawet Waszyngton. – Początkowo byliśmy przeciwni. Ale teraz uważam to za dobry pomysł, bo dyskusja na temat wojny przybiera zadziwiające formy. Trzeba więc pewne rzeczy wyjaśnić – mówi „Rz” Daniel Fried, zastępca sekretarza stanu USA.
[wyimek]Amerykanie wielokrotnie podkreślali, że Gruzini dali się sprowokować i popełnili błąd [/wyimek]
Amerykański dyplomata brał udział w drugiej rundzie rozmów konferencji genewskiej, która ma przygotować pokojowe rozwiązanie sporu o Abchazję i Osetię Południową. Wcześniej odwiedził też Gruzję i widział efekty napaści południowych Osetyjczyków na wioski gruzińskie.
Amerykanie wielokrotnie podkreślali, że Gruzini dali się sprowokować i wchodząc do Cchinwali, popełnili błąd. – Osobiście odwodziłem ich od tego pomysłu. Ale ich decyzja nie wzięła się znikąd. Była efektem miesięcy, a nawet lat presji, prowokacji i ataków Rosjan – przekonuje Fried. Jego zdaniem tę sprawę trzeba zbadać i ukazać światu, żeby niektórzy przestali nazywać Gruzję agresorem.