Dla gigantów jak polski IPN czy niemiecki Urząd ds. Akt Stasi udział w sieci nie ograniczy się do dzielenia się doświadczeniem. Zdaniem Franciszka Gryciuka, zastępcy szefa IPN, powstanie sieci ułatwi badanie takich zjawisk jak walka z Kościołem. Jest przekonany, że byłe służby komunistyczne realizowały te zadania w poszczególnych krajach według szerszego planu.
– Mam nadzieję, że wymierne korzyści z naszego współdziałania odniosą także obywatele, którzy uzyskają dostęp do zawartości swych teczek w innych krajach - uważa Mikołaj Książek z IPN. Wkrótce utworzona zostanie rada koordynacyjna, a co roku odbywać się będą konferencje przeglądowe.
Inicjatorem powstania sieci byli Niemcy, którzy mają największe doświadczenia w archiwizowaniu i badaniu dokumentów Stasi i dysponują największymi środkami finansowymi. W Niemczech rozwijany jest ponadto pilotażowy projekt rekonstrukcji zniszczonych akt. IPN ma nadzieję, że będzie mógł w przyszłości korzystać z technik komputerowych, pozwalających na odczytywanie pociętych akt.
- Nie widzę żadnych przeszkód - zapewniła „Rz” Marianne Birthler, szefowa Urzędu ds. Akt Stasi. Powstanie sieci ma jednak także niemałe znaczenie polityczne. - Po rozszerzeniu UE na Wschód konieczne jest rozszerzenie pamięci na Zachód - twierdzi Birthler. Zdaniem Mikołaja Książka współpraca w ramach sieci ułatwi przeciwstawianie się przez instytuty pamięci naciskom politycznym w poszczególnych krajach oraz próbom ich likwidacji, podejmowanych także w Niemczech.
- Wspólny głos siedmiu instytucji będzie mocniej słyszalny w Europie - ocenia Günter Bormann z Urzędu ds. Akt Stasi. Przedstawiciele niemieckiej instytucji są pełni podziwu dla IPN. - Nie wdaję się w oceny polityczne, ale przydałaby się nam energia IPN - mówi Marianne Birthler. Obie instytucje łączy od dwóch lat porozumienie o współpracy. Dzięki wspólnym projektom udało się ustalić okoliczności ingerencji Stasi w wydarzenia w Polsce czasów „Solidarności”. Ostatni przykład dotyczy działalności agenta Stasi o pseudonimie Dr Schreiber, który był zaangażowany w rozpracowanie Zenona Misterskiego, działacza opozycji w Poznaniu.