Kościół Anglii jest Kościołem państwowym od 1534 roku, gdy król Henryk VIII zerwał więzi z Watykanem. Stało się tak, ponieważ ówczesny papież nie chciał anulować jego małżeństwa z Katarzyną Aragońską. Od tego czasu anglikanizm jest oficjalną religią Wielkiej Brytanii. Monarcha jest formalnym zwierzchnikiem Kościoła i ma prawo do mianowania biskupów. Ci zaś mają zapewnionych 26 miejsc w Izbie Lordów.
Niewykluczone, że już niedługo ten bliski związek zostanie zerwany. Według dziennika „Daily Telegraph” rozwiązania takiego domaga się coraz więcej polityków rządzącej lewicowej Partii Pracy, między innymi kilku byłych ministrów. – Myślę, że głosowałaby za tym większość naszych parlamentarzystów. Ja na pewno bym tak zrobił – powiedział David Cairns, który do niedawna był sekretarzem ds. Szkocji w rządzie Gordona Browna.Podobnego zdania jest Peter Kilfoyle, były minister obrony, który podkreśla, że miejsca zarezerwowane w parlamencie dla kościelnych dostojników są archaizmem niemającym nic wspólnego z rzeczywistością XXI wieku.
– Jesteśmy teraz multireligijną społecznością, Kościół państwowy reprezentuje zaś tylko niewielką część społeczeństwa – powiedział.Co ciekawe, pomysłu takiego nie potępił duchowy przywódca anglikanów arcybiskup Canterbury Rowan Williams. Wprost przeciwnie, znany z postępowych przekonań kapłan powiedział, że rozwiązanie takie byłoby „w pewnym sensie uczciwe”. – Nie uważam, że gdyby związek Kościoła z państwem przestał istnieć, nastąpiłby koniec świata – powiedział w wywiadzie dla tygodnika „New Statesman”.
[wyimek]Konserwatystyści uważają pomysły laburzystów za „zamach na świętą tradycję” [/wyimek]
Bezpośrednią przyczyną, dla której zaczęto mówić na ten temat, są ostatnie kontrowersje wokół ustawy o następstwie tronu z 1701 roku. Partia Pracy nie wyklucza, że zmieni jeden z jej przepisów, który zabrania katolikowi zostać królem Wielkiej Brytanii.