Umowa wynegocjowana przez May budzi zastrzeżenia zwłaszcza w punkcie dotyczącym tzw. backstopu - czyli rozwiązania przewidującego tymczasowe pozostanie Wielkiej Brytanii w unii celnej, aby uniknąć powstania regularnej granicy celnej między Irlandią a Irlandią Północną. Torysi obawiają się, że takie tymczasowe rozstanie może okazać się trwałe i w efekcie pozbawi Wielką Brytanię swobody w zakresie kształtowania swojej polityki handlowej.
Theresa May starała się w czwartek i piątek na szczycie w Brukseli uzyskać dodatkowe, prawnie wiążące gwarancje, iż backstop jest rozwiązaniem tymczasowym, ale jej starania zakończyły się niepowodzeniem. Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk podkreślił, iż nie ma mandatu do ponownego otwarcia negocjacji ws. umowy, którą przywódcy państw UE zaakceptowali 25 listopada.
Umowa miała być przedmiotem głosowania w Izbie Gmin 11 grudnia, ale w ostatniej chwili - wobec braku większości dla umowy - May odwołała głosowanie, które odbędzie się w styczniu 2019 roku.
Zdaniem Hunta wciąż jest możliwe, że Izba Gmin przyjmie umowę, jeżeli parlamentarzyści otrzymają dodatkowe gwarancje ze strony UE. Na czwartkowo-piątkowym szczycie gwarancje takie ograniczały się jednak tylko do ustnych deklaracji Tuska i przewodniczącego KE Jeana-Claude'a Junckera.
Hunt ostrzegł jednocześnie, że wariant z brakiem porozumienia (twardy brexit) wciąż jest "na stole".