Na pierwsze rozmowy na wysokim szczeblu od styczniowej wojny gazowej Jose Barroso zabrał ze sobą czterech zastępców i kluczowych komisarzy.Zgodnie z przewidywaniami tematem numer jeden był gaz. W efekcie trwającego blisko trzy tygodnie energetycznego sporu między Rosją i Ukrainą gospodarki niektórych krajów, jak np. Słowacji czy Bułgarii, poniosły ogromne straty. – Taki kryzys nie może się więcej powtórzyć – podkreślali w piątek zgodnie Barroso i Miedwiediew.
Są to jednak bardziej pobożne życzenia niż gwarancja spokoju na przyszłość. Premier Władimir Putin podczas rozmowy z Barroso zapowiedział wprawdzie, że unijni obserwatorzy nadzorujący na Ukrainie przesył rosyjskiego gazu do UE pozostaną tam „co najmniej” do końca marca. Rosyjscy eksperci nie mają jednak wątpliwości, że – jakkolwiek udało się osiągnąć pewną „gazową małą stabilizację” – problem wcześniej czy później powróci. Targana politycznymi wojnami i dotknięta przez kryzys Ukraina może bowiem mieć problemy z płaceniem za gaz na poziomie cen unijnych.
Nadal trwa też informacyjna wojna wokół alternatywnych tras dostaw surowca do Europy. Podczas gdy Rosja wykorzystuje ostatni kryzys, by lobbować na rzecz planowanych przez Gazprom tras omijających kraje tranzytowe, czyli Gazociągu Północnego i Południowego, Bruksela coraz bardziej skłania się ku opcji wykluczającej Rosję, czyli gazociągowi Nabucco. Władimir Putin zapewniał wczoraj, że unijni koledzy podtrzymują swoje zainteresowanie sztandarowymi projektami Gazpromu, Barroso zapowiedział jednak, że UE nie da na nie pieniędzy.
Dyplomaci liczą na złagodzenie napięcia, które trwa we wzajemnych relacjach od sierpniowej wojny z Gruzją, a które gazowy kryzys tylko pogłębił. Nie pomaga to negocjacjom w sprawie nowego porozumienia o współpracy między UE i Rosją. – Jeszcze długo będzie ono tkwić w martwym punkcie, choć obie strony będą podkreślać, że bardzo im na nim zależy – mówi w rozmowie z „Rz” Aleksiej Makarkin, politolog z Centrum Technologii Politycznych w Moskwie. Jedną z kluczowych kwestii spornych są mające się w nim znaleźć zapisy dotyczące bezpieczeństwa energetycznego. Rosja odmawia podpisania forsowanej przez UE Karty energetycznej i chce nowego porozumienia w tej sprawie.
W przeddzień wizyty UE skrytykowała rosyjskie plany zwiększenia obecności wojskowej w Abchazji i Południowej Osetii. „Zrealizowanie zapowiedzi budowy tam baz wojskowych byłoby poważnym pogwałceniem suwerenności i terytorialnej integralności Gruzji” – głosi czwartkowy komunikat czeskiego przewodnictwa UE. Tego typu deklaracje nie robią jednak na Rosji – która uznała niepodległość Abchazji i Osetii Południowej – żadnego wrażenia. – Obie strony zdają sobie sprawę z tego, że wszystko, co mogą zrobić, to informować się wzajemnie o sprzecznych stanowiskach w tej sprawie – mówi Makarkin.