Do ataku doszło w pobliżu granicy afgańsko-pakistańskiej. Wystarczyły dwie rakiety, by dom, w którym mieszkało około 30 talibów, obrócić w ruinę. Według lokalnej policji spod gruzów wydobyto już 12 ciał, a wśród zabitych są bliżsi współpracownicy przywódcy pakistańskich islamistów. Liczba zabitych i rannych jest jednak prawdopodobnie większa.
Zdaniem komentatorów amerykański atak był odwetem za krwawy zamach na akademię policyjną w Lahore, do której przyznał się Baitullah Mehsud, a także odpowiedzią na jego zapowiedź, iż talibowie przygotowują się do uderzenia na cele położone na terytorium Stanów Zjednoczonych, w tym na Biały Dom.
Poniedziałkowy atak w Lahore talibowie określili zaś zemstą na poprzednie bombardowania ze strony Amerykanów.
– Talibowie po każdym bombardowaniu Amerykanów szykują atak na cele w Pakistanie. Z kolei Stany Zjednoczone odpowiadają na zamachy talibów. Ta spirala przemocy będzie się tylko nakręcać, a cierpią na tym niewinni cywile – przekonuje w rozmowie z „Rz” dr Ahmad Rashid Malik, ekspert z Islamabad Policy Research Institute. – Większość opinii publicznej w naszym kraju uważa, że władze Pakistanu powinny zakazać Amerykanom ataków z użyciem samolotów bezzałogowych – dodaje dr Malik.
Władze w Pakistanie oficjalnie protestują przeciw amerykańskim atakom, podkreślając, że są one pogwałceniem suwerenności ich kraju, ale według ekspertów nieoficjalnie przyzwalają na podobne akcje. Amerykanie nie chcą jednak zrezygnować z egzekucji dokonywanych za pomocą samolotów bezzałogowych, przekonując, że w podobnych atakach ginie wielu przywódców talibów i al Kaidy. W ostatnich dniach amerykański prezydent zapowiedział wysłanie do Afganistanu kilkunastu tysięcy nowych żołnierzy.