Awigdor Lieberman, szef MSZ w zaprzysiężonym we wtorek rządzie Beniamina Netanjahu, potwierdził obawy komentatorów, którzy przestrzegali, że znany z antyarabskich wypowiedzi lider Naszego Domu Izrael nie powinien zajmować takiego stanowiska.
[wyimek]Nowy szef MSZ uważa, że Izraela nie obowiązują uzgodnienia z Annapolis[/wyimek]
Wczoraj, gdy oficjalnie przejmował resort, oznajmił, że Izraela nie obowiązują uzgodnienia z Annapolis. Zgodnie z nimi państwo żydowskie i władze Autonomii Palestyńskiej miały do końca 2008 r. doprowadzić do porozumienia w sprawie powstania państwa palestyńskiego. – Jest tylko jeden dokument, który nas obowiązuje, i nie jest to Annapolis – oznajmił.
Krytycznie do tych słów odniosła się odchodząca szefowa izraelskiej dyplomacji Cipi Liwni i oczywiście Palestyńczycy. – To wyzwanie dla społeczności międzynarodowej i dla USA, które zgodziły się na utworzenie dwóch państw – oznajmił Nabil Abu Rdainah, rzecznik prezydenta Mahmuda Abbasa. – Czego można się spodziewać po tym prawicowym ekstremiście? On sprawi, że Izrael jako państwo stosujące apartheid będzie jeszcze częściej atakować Palestyńczyków – mówi „Rz” Natalie Abu Szakra, propalestyńska aktywistka.
Urzędnicy administracji Baracka Obamy podkreślili, że Biały Dom wciąż uważa utworzenie dwóch państw za najlepsze rozwiązanie. Prezydent USA zadzwonił wczoraj do Beniamina Netanjahu. – Pogratulował premierowi stworzenia rządu i zapewnił o amerykańskim wsparciu dla Izraela i jego bezpieczeństwa – oświadczył rzecznik Białego Domu.