Minister spraw zagranicznych Czech Karel Schwarzenberg pojechał do Mińska i przekazał zaproszenie dla Białorusi. Od Mińska zależy, kto będzie go reprezentował – mówiła wczoraj Benita Ferrero-Waldner, unijna komisarz ds. stosunków zewnętrznych.
Na razie Mińsk nie dał formalnej odpowiedzi. Siarhiej Martynau, minister spraw zagranicznych Białorusi, powiedział tylko w środę w Rydze, że “prezydent zaakceptował zaproszenie. Teraz decydujemy o składzie delegacji”. Sam Aleksander Łukaszenko podczas orędzia do narodu powiedział wczoraj jedynie, że ocenia pozytywnie Partnerstwo Wschodnie, a stosunki Białorusi z Zachodem ostatnio się poprawiły. Nie powiedział jednak wprost, czy pojedzie do Pragi.
Bruksela pełna jest sprzecznych doniesień. Wiadomo na pewno, że to kraje Partnerstwa Wschodniego, a więc odpowiednio Ukraina, Białoruś, Gruzja, Mołdawia, Armenia i Azerbejdżan, zostały zaproszone na 7 maja do Pragi (sprawującej obecnie przewodnictwo w UE), aby wspólnie z 27 państwami członkowskimi UE zainaugurować nową inicjatywę.
Nieoficjalnie się mówi, że sam Łukaszenko w czasie spotkania ze Schwarzenbergiem powiedział, iż nie wybiera się do Pragi. Jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy z dobrze poinformowanych źródeł dyplomatycznych w Brukseli, białoruski prezydent ma ponoć rozważać scenariusz obejmujący jego przyjazd do Pragi, ale wstrzymanie się od udziału w spotkaniach na szczycie.
Jakąkolwiek decyzję podejmie Łukaszenko, jest mało prawdopodobne, by doprowadził do klęski szczytu. – Bojkot ze strony krajów UE, ze względu na obecność Łukaszenki, nie wchodzi w grę. Na czwartkowym spotkaniu ambasadorów Unii żaden kraj nie sygnalizował takiej możliwości – mówi nam dyplomata jednego z państw UE. Nie protestowały nawet trzy kraje od dawna okazujące niezadowolenie z faktu zaproszenia Łukaszenki, a więc Wielka Brytania, Szwecja i Holandia.