„Za dziesięć lat Czeczenia będzie kwitnącą republiką z najsympatyczniejszymi obywatelami na świecie” – powiedział Kadyrow w wywiadzie dla niedzielnego wydania austriackiej gazety „Die Presse”. Sam nie zamierza już w tym czasie być prezydentem. – Jest jeszcze kilka spraw, które trzeba załatwić, a potem zajmę się czymś innym. Jestem jeszcze młody, chcę pożyć, zobaczyć świat, poświęcić więcej czasu sobie i rodzinie – tłumaczył.

Koncepcja „rehabilitacji” i ściągania do republiki byłych bojowników to jeden z kluczowych elementów polityki Kadyrowa, którego – podobnie jak jego ojca Achmada – na czele republiki postawiła Moskwa. Młody Czeczen konsekwentnie dąży do emancypacji i ograniczenia wpływów Rosji w republice, jednocześnie umacniając własny system rządów.

Udało mu się już doprowadzić do oficjalnego odwołania przez Moskwę dekretu o operacji antyterrorystycznej, co oznacza m.in, że z republiki stopniowo będą wycofywane rosyjskie wojska, a jej struktury siłowe uzyskają autonomię.

– Powrót bojowników, którzy w czasie wojny walczyli przeciwko Rosji, ale nie mają na swoim koncie ciężkich przestępstw, ma być kolejnym dowodem stabilizacji i skuteczności czeczeńskiego przywódcy – mówi „Rz” rosyjski publicysta Wadim Dubnow. Właśnie dlatego prezydent usilnie zabiega o powrót Achmeda Zakajewa – premiera nieuznawanej przez Moskwę Republiki Iczkeria, który mieszka w Londynie.

Kilka dni temu Kadyrow chwalił się kolejnym sukcesem na tym polu. Były przedstawiciel czeczeńskich separatystów za granicą Umar Chambijew – minister zdrowia w rządzie Asłana Maschadowa i lekarz partyzantów z czasów wojny z Rosją – został naczelnym chirurgiem Czeczenii. Jest już drugim ministrem z gabinetu Maschadowa, który przeszedł na stronę Kadyrowa. Wcześniej to samo zrobił jego brat Mahomed, który był u Maschadowa ministrem obrony. Poza nimi do republiki wrócili też inni przywódcy separatystów, a kilkuset bojowników skorzystało z amnestii Kremla w 2003 i 2006 roku.