W Kanadzie miało spędzić wakacje 100 dzieci z rodzin poszkodowanych w wyniku katastrofy w Czarnobylu w 1986 roku. – Próbowaliśmy dojść do porozumienia z białoruskimi władzami, ale bezskutecznie. Jesteśmy rozgoryczeni – mówił kanadyjski deputowany Gord Brown, cytowany przez portal Globalottawa.ca.
Białoruś żąda od Zachodu gwarancji powrotu dzieci po ubiegłorocznym zamieszaniu wokół 16-letniej Tatiany Kozyro. Dziewczyna chciała koniecznie zostać u opiekunów ze Stanów Zjednoczonych, którzy pragnęli ją zaadoptować. W marcu administracja prezydenta Aleksandra Łukaszenki zakazała spędzania wakacji u zagranicznych rodzin dzieciom powyżej 14. roku życia. Urzędnicy w Mińsku tłumaczyli decyzję „dobrem własnych obywateli”. Rygorystycznych przepisów, oprócz Kanady, nie zaakceptowały Stany Zjednoczone. Z żądaniami Mińska zgodziły się natomiast Włochy, gdzie spędza wakacje najwięcej białoruskich dzieci (20 – 30 tysięcy rocznie).
– Nasi urzędnicy boją się międzynarodowych skandali. Łatwiej jest zabronić wyjazdu dzieci na wypoczynek, niż później tłumaczyć ludziom, dlaczego nie wróciły do domu – mówi „Rzeczpospolitej” Tatiana Proćko, była przewodnicząca Białoruskiego Komitetu Helsińskiego.
Niektórzy eksperci są zdania, że Łukaszenko nie chce, by jego kraj kojarzył się Zachodowi z katastrofą w Czarnobylu, o której przypominają dzieci spędzające wakacje za granicą.
[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: