[b]RZ: Czy prezydenci Obama i Miedwiediew sprostają w Moskwie oczekiwaniom, do których zresztą sami się przyczynili entuzjastycznymi deklaracjami?[/b]
[b]Igor Korotczenko:[/b] Nie jestem pewien, jak to jest z USA, ale Rosja, a konkretnie Miedwiediew stał się w jakimś sensie ich zakładnikiem. Kreml potrzebuje w czasie tego spotkania jakiejś decyzji, gestu, który można będzie nazwać przełomem. Jeśli chodzi o konkrety – jakieś decyzje w sprawie ograniczenia zbrojeń jądrowych na pewno zapadną, pytanie tylko, na ile strony mogą wyjść sobie naprzeciw. Sądząc po wypowiedziach przedstawicieli amerykańskiej administracji, USA nie zamierzają narażać swoich narodowych interesów, tak jak oni je rozumieją. Konkretnie oznacza to, że kwestia systemu obrony antyrakietowej nie jest dla nich w ogóle tematem do dyskusji. Problem polega więc na tym, na ile Moskwa jest w stanie się wycofać ze swoich deklaracji, że sprawę rozbrojenia należy łączyć z tarczą antyrakietową. Myślę, że jakiś dokument – przynajmniej ramowy – zostanie podpisany, być może pojawią się w nim nawet jakieś górne granice ilości głowic i rakiet z zastrzeżeniem, że do końca roku strony porozumieją się w sprawie szczegółów.
[b]Czy Miedwiediew zdecyduje się na rzeczywisty przełom w kwestiach rozbrojenia?[/b]
Miedwiediew może się czuć trochę postawiony pod ścianą, potrzebuje jakiegoś międzynarodowego sukcesu. Obama zachował się bardzo sprytnie – świadomie oddzielił Miedwiediewa od Putina, mówiąc [w wywiadzie dla agencji AP – red.], że rosyjski prezydent jest gotów iść do przodu, a premier ciągle tkwi jedną nogą w zimnowojennym myśleniu. Jest to swojego rodzaju test dla Miedwiediewa – czy jest gotów zaburzyć jedność – przynajmniej tę na pokaz – rosyjskiego duumwiratu. Czy – da się złapać na ten chwyt, który kiedyś zastosowano wobec Gorbaczowa, kiedy podczas spotkania z Reaganem stał się zakładnikiem oczekiwań i zdecydował się na podjęcie pewnych decyzji według amerykańskiego scenariusza. To jest swojego rodzaju test dla tej dwugłowej konfiguracji władzy, którą mamy dzisiaj w Rosji. Ewidentnie działania Miedwiediewa wywołują w ostatnim czasie pewne rozdrażnienie Putina. Oczywiście Miedwiediew na mocy konstytucji ma bardzo daleko posunięte kompetencje, jeśli chodzi politykę zagraniczną. Jednak wiadomo, że ta konstrukcja przewiduje nieoficjalne konsultacje z premierem.
[b] Czy taka sytuacja, w której Miedwiediew wyrywa się spod skrzydeł Putina, byłaby, pana zdaniem, niepożądana? Jest w tym coś złego?[/b]