Obama testuje Miedwiediewa

Rozmowa z Igorem Korotczenką, komentatorem wojskowym, członkiem rady społecznej przy rosyjskim Ministerstwie Obrony

Publikacja: 05.07.2009 22:07

[b]RZ: Czy prezydenci Obama i Miedwiediew sprostają w Moskwie oczekiwaniom, do których zresztą sami się przyczynili entuzjastycznymi deklaracjami?[/b]

[b]Igor Korotczenko:[/b] Nie jestem pewien, jak to jest z USA, ale Rosja, a konkretnie Miedwiediew stał się w jakimś sensie ich zakładnikiem. Kreml potrzebuje w czasie tego spotkania jakiejś decyzji, gestu, który można będzie nazwać przełomem. Jeśli chodzi o konkrety – jakieś decyzje w sprawie ograniczenia zbrojeń jądrowych na pewno zapadną, pytanie tylko, na ile strony mogą wyjść sobie naprzeciw. Sądząc po wypowiedziach przedstawicieli amerykańskiej administracji, USA nie zamierzają narażać swoich narodowych interesów, tak jak oni je rozumieją. Konkretnie oznacza to, że kwestia systemu obrony antyrakietowej nie jest dla nich w ogóle tematem do dyskusji. Problem polega więc na tym, na ile Moskwa jest w stanie się wycofać ze swoich deklaracji, że sprawę rozbrojenia należy łączyć z tarczą antyrakietową. Myślę, że jakiś dokument – przynajmniej ramowy – zostanie podpisany, być może pojawią się w nim nawet jakieś górne granice ilości głowic i rakiet z zastrzeżeniem, że do końca roku strony porozumieją się w sprawie szczegółów.

[b]Czy Miedwiediew zdecyduje się na rzeczywisty przełom w kwestiach rozbrojenia?[/b]

Miedwiediew może się czuć trochę postawiony pod ścianą, potrzebuje jakiegoś międzynarodowego sukcesu. Obama zachował się bardzo sprytnie – świadomie oddzielił Miedwiediewa od Putina, mówiąc [w wywiadzie dla agencji AP – red.], że rosyjski prezydent jest gotów iść do przodu, a premier ciągle tkwi jedną nogą w zimnowojennym myśleniu. Jest to swojego rodzaju test dla Miedwiediewa – czy jest gotów zaburzyć jedność – przynajmniej tę na pokaz – rosyjskiego duumwiratu. Czy – da się złapać na ten chwyt, który kiedyś zastosowano wobec Gorbaczowa, kiedy podczas spotkania z Reaganem stał się zakładnikiem oczekiwań i zdecydował się na podjęcie pewnych decyzji według amerykańskiego scenariusza. To jest swojego rodzaju test dla tej dwugłowej konfiguracji władzy, którą mamy dzisiaj w Rosji. Ewidentnie działania Miedwiediewa wywołują w ostatnim czasie pewne rozdrażnienie Putina. Oczywiście Miedwiediew na mocy konstytucji ma bardzo daleko posunięte kompetencje, jeśli chodzi politykę zagraniczną. Jednak wiadomo, że ta konstrukcja przewiduje nieoficjalne konsultacje z premierem.

[b] Czy taka sytuacja, w której Miedwiediew wyrywa się spod skrzydeł Putina, byłaby, pana zdaniem, niepożądana? Jest w tym coś złego?[/b]

Tak. Przypominam sobie wizytę Reagana w Moskwie i presję oczekiwań, którą wywierano wówczas na Michaiła Gorbaczowa. On działał wówczas na fali międzynarodowych nastrojów rozbrojeniowych, nie zastanawiając się nad ceną. Miedwiediewowi grozi to samo. A dla Rosji dzisiaj bardzo ważne jest zachowanie poziomu liczby głowic na poziomie minimum 1700 sztuk. Półtora miesiąca temu mówiło się jeszcze o 1500 sztuk, ale tę liczbę skorygowano. To jest minimum konieczne do zapewnienia bezpieczeństwa Rosji według wyliczeń naszych wojskowych. Zobaczymy, jak zachowa się Miedwiediew.

[b]Obawia się pan scenariusza, w którym rosyjski prezydent, chcąc zadośćuczynić oczekiwaniom USA, zdecyduje się na mniejszą liczbę?[/b]

Tak, by nie stało się to, co zrobił Gorbaczow podczas spotkania z Reaganem. Amerykanie są na silnej pozycji. Cały świat wierzy w dobre intencje Obamy i czegoś od niego oczekuje. Jeśli jego propozycjom nie stanie się zadość, zawsze może powiedzieć: powiozłem do Moskwy gałązkę oliwną, ale Miedwiediew jest pod silnym wpływem Putina i dlatego nie doszło do podpisania porozumienia, którego oczekuje cały świat. Ludzie naszego prezydenta też to rozumieją i dlatego to jest bardzo delikatna sprawa. Trudno to przewidzieć w tym momencie, bo doświadczenie pokazuje, że tego typu decyzje mogą zapaść w ostatnich godzinach negocjacji, bo każda strona przyjeżdża z jakimś wariantem zapasowym, pozostawionym na czarną godzinę.

[b]RZ: Czy prezydenci Obama i Miedwiediew sprostają w Moskwie oczekiwaniom, do których zresztą sami się przyczynili entuzjastycznymi deklaracjami?[/b]

[b]Igor Korotczenko:[/b] Nie jestem pewien, jak to jest z USA, ale Rosja, a konkretnie Miedwiediew stał się w jakimś sensie ich zakładnikiem. Kreml potrzebuje w czasie tego spotkania jakiejś decyzji, gestu, który można będzie nazwać przełomem. Jeśli chodzi o konkrety – jakieś decyzje w sprawie ograniczenia zbrojeń jądrowych na pewno zapadną, pytanie tylko, na ile strony mogą wyjść sobie naprzeciw. Sądząc po wypowiedziach przedstawicieli amerykańskiej administracji, USA nie zamierzają narażać swoich narodowych interesów, tak jak oni je rozumieją. Konkretnie oznacza to, że kwestia systemu obrony antyrakietowej nie jest dla nich w ogóle tematem do dyskusji. Problem polega więc na tym, na ile Moskwa jest w stanie się wycofać ze swoich deklaracji, że sprawę rozbrojenia należy łączyć z tarczą antyrakietową. Myślę, że jakiś dokument – przynajmniej ramowy – zostanie podpisany, być może pojawią się w nim nawet jakieś górne granice ilości głowic i rakiet z zastrzeżeniem, że do końca roku strony porozumieją się w sprawie szczegółów.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021