O powstającej radzie ds. moralności napisał wczorajszy rosyjski „Kommiersant”. Ma być to „ciało społeczne” z udziałem przedstawicieli Związku Pisarzy Białorusi, pracowników kultury i urzędów państwowych. Będzie badać książki i filmy wywołujące „sprzeczne opinie”, zawierające elementy pornograficzne, brutalne lub prezentujące szczególnie agresywny nacjonalizm.
Według „Kommiersanta” na celowniku rady mają się znaleźć przede wszystkim wydawnictwa i filmy rosyjskie, bo stanowią one aż 85 proc. białoruskiego rynku. Gazeta cytuje sekretarza Związku Pisarzy Białorusi Gieorgija Marczuka. Podał on dwa przykłady dzieł, które powinny zostać skontrolowane. Jednym z nich jest książka „Niebieska słonina” Władimira Sorokina. Rzeczywiście wywołuje ona sprzeczne opinie, część rosyjskich internautów określa ją mianem „klasyki nonkonformizmu”, a część „defekacją”. Inny przykład to film Mariusa Wajsberga „Hitler kaput”, który sam Marczuk skrytykował, twierdząc, że „tragedię hitleryzmu przekształca w farsę, komedię, a w rezultacie młode pokolenie może uznać, że wojna to fajna rzecz”.
Komisja ma najpierw kierować apele do wydawcy czy producenta, prosząc o wycięcie niewłaściwych scen. Jeśli to nie pomoże, zwróci się do władz państwowych z wnioskiem o odpowiednią reakcję – pozbawienie licencji czy nawet wszczęcie sprawy karnej.
Gieorgij Marczuk przekonuje, że rada nie ma nic wspólnego z cenzurą znaną z czasów ZSRR. „W większości przypadków będziemy analizować dzieła, które już się pojawiły na rynku, a w ZSRR cenzura kontrolowała wydawnictwa przed ich ukazaniem się” – dowodził.
Według Tatiany Proćko, byłej szefowej Białoruskiego Komitetu Helsińskiego, rada ds. moralności przyczyni się jedynie do zwiększenia korupcji: – Rynku książek skontrolować się nie da, a coraz więcej ludzi ma anteny satelitarne i ogląda to, co chce. W efekcie urzędnicy uzyskają tylko dodatkowe narzędzie dla wymuszania łapówek.