To reakcja na słowa rzecznika Komisji Europejskiej Dennisa Abbotta, który zażądał wyjaśnień w sprawie zawrócenia do Libii przez włoską straż przybrzeżną łodzi z 75 nielegalnymi imigrantami, co w języku unijnej dyplomacji oznacza poważne ostrzeżenie. Abbott stwierdził, że zgodnie z unijnym prawem każdy ma prawo zwrócić się do każdego kraju o status uchodźcy i ochronę przed prześladowaniami, a Włosi kolejny raz nie dali na to imigrantom szansy. Zacytował list unijnego komisarza spraw wewnętrznych i sprawiedliwości Jacquesa Barrota, z którego wynika, że zgodnie z interpretacją Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości żaden kraj nie ma prawa zawracania uchodźców, gdy zachodzi podejrzenie, że mogą być narażeni na tortury czy choćby niehumanitarne i poniżające traktowanie.
Ostrą reakcję Berlusconiego poprzedziło zapewnienie ministra spraw wewnętrznych Roberto Maroniego, że polityka zawracania łodzi z nielegalnymi imigrantami do Libii będzie kontynuowana. Natomiast szef włoskiego MSZ Franco Frattini stwierdził, że to nie Włochy, a Unia powinna się tłumaczyć, bo mimo próśb Rzymu nie robi niczego, by kompleksowo rozwiązać problem nielegalnych imigrantów. Wszystko wskazuje na to, że w sprawie nielegalnych imigrantów Włochy gotowe są iść z Unią na wojnę.
[srodtytul]Wymarzony cel[/srodtytul]
Z powodów geograficznych Włochy są od lat wymarzonym celem imigrantów z Afryki. W zeszłym roku przybyło ich na chybotliwych łódkach i stateczkach ponad 30 tysięcy. Dodatkowym magnesem do niedawna było to, że po sześciotygodniowym pobycie we włoskich obozach byli wypuszczani na wolność. Przerzutem imigrantów, niemal wyłącznie z Libii, gdzie w obozach dla uchodźców znajduje się w tej chwili ponad milion osób, zajmują się gangi nie bez współpracy z libijską policją i służbami bezpieczeństwa. To biznes szacowany na kilkaset milionów euro rocznie. Włochy, od lat oskarżane przez unijnych partnerów o nieludzkie traktowanie imigrantów, wielokrotnie zwracały się do Brukseli z prośbą o pomoc i przyjęcie przez inne kraje części nielegalnych przybyszów, argumentując, że unijna polityka wobec nielegalnej imigracji powinna być nie tylko wspólna, ale solidarna. Unia nie kiwnęła w tej sprawie palcem. Ponoć bardzo niechętne są Niemcy i Austria.
Koalicja rządząca pod wodzą Silvia Berlusconiego, która doszła do władzy w ubiegłym roku między innymi dzięki obietnicom zahamowania nielegalnej imigracji, wobec inercji Unii wzięła sprawy w swoje ręce. W życie weszła ustawa kryminalizująca nielegalną imigrację (z wyjątkiem półmilionowej armii pomocy domowych i opiekunów) i ułatwiająca wydalanie nielegalnych przybyszów. Równocześnie, jako że większość łódek przybywała do Włoch z Libii, w ramach traktatu o przyjaźni podpisanego z Muammarem Kaddafim obok zadośćuczynienia za zaszłości kolonialne (5 mld euro w ciągu 20 lat, autostrada wzdłuż wybrzeża do Egiptu) znalazła się umowa o rozwiązaniu problemu nielegalnych imigrantów.