W Izraelu nie ma ślubów cywilnych, rozwody dają tylko sądy rabinackie. W niektórych autobusach obowiązuje segregacja płciowa. Ortodoksyjni Żydzi nie służą w wojsku, studiują Torę i przeważnie nie pracują. Religijne szkoły dostają od państwa większe wsparcie finansowe niż publiczne.

Organizacja Hiddush postanowiła więc rozpocząć kampanię na rzecz zmiany tej sytuacji. Sondaże pokazują, że ma poparcie 83 procent Izraelczyków. Szef organizacji Uriel Regev, który do tej pory był szefem Światowej Unii na rzecz Postępowego Judaizmu uważa, że Izrael nie może określać się jako państwo demokratyczne skoro ogranicza prawa osób niereligijnych.

Eksperci nie mają także wątpliwości, że obecna sytuacja w najbliższych latach odbije się na izraelskiej gospodarce. Głównie dlatego, że 60 procent ortodoksyjnych Żydów jest bezrobotnych, a poziom prowadzonych przez nich szkół niski - niewiele jest zajęć z matematyki i nie uczy się języków obcych.