Na dzisiaj w Moskwie zaplanowano między innymi marsz radykalnych nacjonalistów z Ruchu przeciwko Nielegalnej Imigracji, mityng prokremlowskiej młodzieżówki Nasi pod hasłem „Wszyscy swoi”, wiec rządzącej partii Jedna Rosja, a także mityng antyfaszystów, którzy zapraszają wszystkich nieutożsamiających się z wyżej wymienionymi ugrupowaniami. Oprócz tego będą trwające już od wczoraj koncerty, festyny, konkursy rysunku i tradycyjne już świąteczne utrudnienia w ruchu z powodu zamknięcia centrum miasta. Wszystko z okazji Dnia Jedności Narodowej, o którego genezie większość Rosjan nie ma zielonego pojęcia. Wiedzą, że to tzw. czerwony dzień w kalendarzu. Ale mało kto potrafi odpowiedzieć na pytanie dlaczego.
– Jutro nie pracujemy – mówiła w przeddzień święta pani w jednej z moskiewskich przychodni. Ale zapytana o powód, odpowiedziała tylko: – No, jest jakieś święto. Taksówkarz był jeszcze mniej rozmowny. – Eeee, nie wiem – bąknął.
Dzień Jedności Narodowej to święto młode, zaledwie pięcioletnie. Ustanowione w 2004 roku przez Kreml miało odciągnąć uwagę obywateli od głęboko zakorzenionego w ich świadomości Dnia Rewolucji upamiętniającego bolszewicki przewrót i obchodzonego wcześniej 7 listopada. Na główną ideę przyświecającą nowemu świętu wybrano narodową jedność, której symbolem jest przezwyciężenie tzw. wielkiej smuty na przełomie XVI i XVII wieku oraz wygnanie polskich najeźdźców z Kremla w 1612 roku. Antypolskie powstanie pod wodzą kupca Minina i księcia Pożarskiego miało w zamyśle twórców święta symbolizować narodowe zjednoczenie i wzbudzać patriotyczne uczucia.
Wbrew obawom Polaków święto to nie ma wyraźnego antypolskiego wydźwięku. – Nie ma żadnego wydźwięku – mówi „Rz” socjolog Boris Dubin. – To święto w Rosji nie jest czytelne. Zostało narzucone z góry, przez państwo. I, co chyba ważniejsze, nie niesie ze sobą żadnego przekazu, który przemawiałby do Rosjan. Za tą datą nic się dla nich nie kryje – tłumaczy. Dodaje, że o ile w latach 90. i na przełomie stulecia w związku z wojną w Czeczenii i odśrodkowymi tendencjami w Rosji idea zjednoczenia mogła chwycić, to dzisiaj dla większości obywateli nie jest aktualna. Tylko w rosyjskiej stolicy zaplanowano z okazji święta kilkanaście masowych imprez organizowanych przez różne ugrupowania, od prorządowych, przez prawosławne i ekologiczne, po radykalnie nacjonalistyczne, które szczególnie upodobały sobie tę datę. Większość Rosjan zamierza jednak po prostu cieszyć się wolnym dniem.
Wysiłki władz ukierunkowane na oswojenie Rosjan z nowym świętem na razie nie przyniosły pożądanych efektów. Dwa lata temu reżyser Władimir Chotinienko nakręcił nawet film o rosyjskim narodowym powstaniu i wygnaniu zachodnich agresorów. „1612” nie był ani antypolski, ani na tyle dobry, by utkwić Rosjanom w pamięci i dokonać przełomu w ich świadomości. Według najnowsze- go sondażu ośrodka WCIOM 51 procent badanych w ogóle nie wie, jakie święto obchodzi 4 listopada, a zaledwie 16 procent potrafi przytoczyć jego poprawną nazwę.