Taka tragedia nigdy wcześniej nie wydarzyła się w żadnej z amerykańskich baz wojskowych. A ofiar mogło być jeszcze więcej. Według świadków major Malik Nadal Hasan strzelał non stop, robiąc przerwy tylko na przeładowanie broni.
Oficera udało się powstrzymać policjantce po cywilnemu. Drobna brunetka Kimberly Munley przez przypadek znalazła się blisko miejsca zbrodni i oddała w jego kierunku kilka strzałów. Trafiła cztery razy. Sama została ranna w wymianie ognia, co sprawiło, iż została ogłoszona bohaterką Ameryki. – To była naprawdę niezwykła, ostra akcja w wykonaniu tej policjantki – opowiadał dziennikarzom gen. Bob Cone, dowódca bazy.
Hasan został tak skutecznie „zneutralizowany”, że początkowo armia podawała, że nie żyje. W piątek okazało się, że został jedynie ciężko ranny.
Dlaczego amerykański major zamordował 13 kolegów? To pytanie zadaje sobie cała Ameryka, w tym agenci FBI, którzy przeszukali zawartość komputera i telefonu Hasana. Okazało się, że już pół roku temu wyrażał w Internecie sympatię wobec zamachowców samobójców.
Porównywał ich do żołnierzy, którzy swoimi ciałami przykrywają wybuchający granat, by ratować kolegów. „Nazwanie takiego żołnierza samobójcą jest niestosowne. Powinno się raczej powiedzieć, że to odważny bohater, który poświęca swoje życie w szlachetnej sprawie” – pisał między innymi. Jest więc prawdopodobne, że zaatakował nie w szale, ale z powodów ideologicznych. Tę wersję potwierdzałyby zeznania świadków, według których, gdy Hasan z zimną krwią zaczął zabijać kolegów po fachu, krzyczał „Allah Akbar”.