Specjalne zestawy mają być dostępne w ponad 6 tysiącach aptek na terenie Stanów Zjednoczonych. Dzięki nim Amerykanie mają mieć możliwość łatwego pobrania próbki DNA, by potem – na podstawie specjalistycznych analiz – dowiedzieć się, czy powinni obawiać się otyłości, cukrzycy, alzheimera, raka piersi, utraty wzroku lub łuszczycy.
[wyimek]Wraz z rozpowszechnieniem testów DNA może wzrosnąć zainteresowanie nimi wśród kadrowców czy ubezpieczycieli[/wyimek]
Jak informuje “Washington Post”, z powszechnie dostępnych testów genetycznych będą mogły skorzystać na przykład pary, które zastanawiają się nad poczęciem dziecka. Wystarczy, że potencjalni rodzice wydadzą 20 – 30 dolarów na zestaw do pobrania próbek DNA, naplują do plastikowych probówek i zapłacą 179 dolarów za ich analizę, żeby dowiedzieć się, czy przypadkiem ich dziecko nie będzie zagrożone mukowiscydozą lub innymi schorzeniami.
Tu jednak pojawiają się kontrowersje. – Najważniejsze jest pytanie o doradztwo. Tradycyjnie po przeprowadzeniu badań genetycznych klienci otrzymują bowiem wiele informacji i porad. W przypadku testów z apteki prawdopodobnie nie będą mieli takiej możliwości – przekonuje “Rz” Jeremy Gruber, prezes nowojorskiej Council for Responsive Genetics, ostrzegając przed ryzykiem błędnego zinterpretowania testów genetycznych.
Jego zdaniem trudno przewidzieć, jak ludzie pozbawieni odpowiedniej wiedzy zareagują na wyniki analiz. – Większość osób wciąż wierzy na przykład, że rezultaty testów jasno określają, iż zachorują na konkretne schorzenie. Tymczasem mówią one tylko o zwiększonym prawdopodobieństwie. Dla osób, które nie zrozumieją wyników, takie testy mogą być więc niebezpieczne – dodaje Gruber.