Falę cenzury uruchomiła decyzja Sądu Najwyższego w Lahore, który w środę nakazał zamknięcie portalu społecznościowego Facebook za zamieszczenie karykatury proroka Mahometa. Kilka dni później zablokowano Twittera, YouTube, Wikipedię i setki innych stron, które zdaniem pakistańskich władz propagowały obraźliwe dla muzułmanów treści. Zdecydowano nawet o czasowym wyłączeniu urządzeń Blackberry, które łączą się z Internetem za pośrednictwem zagranicznych serwerów, umożliwiając dostęp do zakazanych portali.
– Działamy zgodnie z konstytucją i mamy poparcie większości obywateli – oświadczyli przedstawiciele Telekomunikacji Pakistańskiej, która wprowadziła restrykcje na polecenie władz.
Media biją na alarm i ostrzegają przed konsekwencjami odcięcia Pakistańczyków od świata. Dziennik „The Dawn” podkreśla, że na taki krok nie zdecydował się żaden inny kraj muzułmański. Ale w Lahore, jednym z najbardziej liberalnych miast w kraju, na ulicy trudno znaleźć osobę, która nie popierałaby decyzji o częściowej cenzurze.
– Trzeba umieć ocenić, co jest większym złem. Czy pewne niedogodności związane z brakiem Facebooka, Twittera i YouTube, czy świadomość, że ktoś szydzi z tego, co dla nas jest największą świętością – mówi student uniwersytetu w Pendżabie Chamal Rehman.
Jego zdaniem Facebook i YouTube, publikując treści rażące uczucia muzułmanów, postępują sprzecznie ze swoimi zasadami zakazującymi wzniecania nienawiści na tle religijnym.